Tragedia na pokładzie taniej linii lotniczej! |
Utworzony: piątek, 13 czerwca 2014 15:13 |
Jeden z pasażerów linii lotniczych Ryanair dostał ataku serca tuż przed planowanym wylotem. Niestety, szybka akcja reanimacyjna nie pomogła. Mężczyzna zmarł w karetce w drodze do szpitala.
r e k l a m a
Zobacz także:
Załoga natychmiast podjęła decyzję o czasowym odwołaniu lotu i pomogła mężczyźnie opuścić pokład. Już na płycie lotniska prowadzona była akcja reanimacyjna. Wezwano również pogotowie. Medycy kontynuowali resuscytację krążeniowo-oddechową i zdecydowali się przetransportować pacjenta do pobliskiego szpitala. Niestety, w drodze do placówki medycznej nastąpił zgon. - Mogę potwierdzić, że w środę tuż po godzinie siódmej otrzymaliśmy zgłoszenie dotyczące mężczyzny, który dostał ataku serca – powiedział rzecznik prasowy South West Ambulance. - Ratownicy zrobili wszystko, co w ich mocy. Przeprowadzili reanimację, ale niestety pacjent nie przeżył mimo podjętych działań. Również linie lotnicze wydały oficjalne oświadczenie w tej sprawie. - Lot z Bournemouth na lotnisko Diagoras na Wyspie Rodos został opóźniony ze względu na stan jednego z pasażerów – mówi Robin Kiely, pracownik Ryanair'a. - Załoga zachowała się prawidłowo i wprowadziła w życie wszystkie niezbędne procedury. Niestety, dostaliśmy informację, że pasażer nie przeżył. W tych chwilach łączymy się w smutku z jego rodziną i wyrażamy głębokie ubolewanie. Ani przewoźnik, ani koroner nie podali do wiadomości publicznej danych zmarłego. Wiadomo na razie tyle, że postanowiono przeprowadzić sekcję zwłok, która wyjaśni, co dokładnie było przyczyną zgonu. Paweł Sikorski / POLEMI.co.uk Fot.: Christian Mueller / Shutterstock © Wszystkie prawa zastrzeżone. Całość jak i żadna część utworów na POLEMI.co.uk, nie może być rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i sposób bez zgody Redakcji POLEMI.
Dołącz do POLEMI na facebooku i BĄDŹ NA BIEŻĄCO! |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Bartec Design - Cięcie i grawerowanie laserowe Firma oferuje usługi cięcia i grawerowania laserowego nie... |