Brytyjski system świadczeń ponownie znalazł się w ogniu krytyki. Setki tysięcy osób otrzymały zawiadomienia o konieczności zwrotu rzekomo nadpłaconych kwot, mimo że błędy leżały po stronie Ministerstwa Pracy i Emerytur. Organizacje prawnicze i charytatywne apelują o zmianę przepisów, które dziś stawiają beneficjentów w beznadziejnej sytuacji finansowej.
Jak informuje The Independent, każdego roku tysiące osób otrzymuje świadczenia z systemu Universal Credit, który ma wspierać tych w trudnej sytuacji życiowej. Jednak w 2023/24 roku aż 686 756 przypadków nadpłat zostało uznanych za wynik oficjalnego błędu – czyli pomyłki urzędników, a nie świadczeniobiorców. Mimo to osoby te muszą zwrócić pieniądze, co często prowadzi do ogromnych trudności finansowych.
Błędy urzędu wynikają z wielu czynników, w tym złego przetwarzania danych, pomyłek w systemie i niewłaściwej interpretacji przepisów. Często świadczeniobiorcy dostarczają wszystkie wymagane informacje na czas, a mimo to po miesiącach, a nawet latach, dowiadują się, że niesłusznie otrzymali pieniądze. Brak jasnych procedur sprawia, że nie mają możliwości skutecznej obrony.
Ministerstwo ma prawo automatycznie potrącać długi z kolejnych wypłat świadczeń, często bez wcześniejszej możliwości realnego odwołania się. Oznacza to, że osoby, które już żyją na granicy ubóstwa, nagle otrzymują jeszcze mniej pieniędzy, co prowadzi do długów, zaległości w czynszu i trudności w opłaceniu podstawowych rachunków.
Public Law Project (PLP) oraz 30 innych organizacji, w tym Age UK i Joseph Rowntree Foundation, wystosowało apel do minister pracy i emerytur, Liz Kendall, o zmianę przepisów. Domagają się, by zasady dotyczące Universal Credit były podobne do tych stosowanych przy Housing Benefit, gdzie nadpłaty wynikające z błędów urzędniczych nie są ściągane od beneficjentów.
Jednym z przykładów jest kobieta, która po latach od zgłoszenia zmian w swojej sytuacji rodzinnej została poinformowana, że ministerstwo wypłaciło jej zbyt dużo pieniędzy. Mimo że postępowała zgodnie z instrukcjami, urząd zażądał zwrotu ponad 8600 funtów. Dopiero wygrana batalia sądowa pozwoliła jej uniknąć długu, ale dla wielu innych osób taka walka jest niemożliwa ze względu na koszty i stres.
Urząd broni swojej polityki, twierdząc, że błędy urzędnicze stanowią tylko 0.3% całkowitego budżetu na świadczenia. Jednocześnie urząd nie rejestruje już oficjalnie, ile długów wynika z jego własnych błędów. Rząd skupia się na walce z nadużyciami, ale zdaniem organizacji pomocowych realnym problemem jest brak odpowiedzialności władz za popełniane błędy.
POLEMI.co.uk
Fot.: Alex Segre / Shutterstock
