Nocny pożar zniszczył kilkanaście pojazdów należących do rodzinnej firmy w Lisburn, pozostawiając właścicieli w szoku i niepewności co do przyszłości. Służby podejrzewają, że doszło do celowego podpalenia.
Jak podaje BBC, w środę nad ranem, około godziny 1:00 czasu brytyjskiego, służby ratunkowe zostały wezwane do pożaru na terenie komisu samochodowego w rejonie Mullaghglass w Lisburn, w Irlandii Północnej. Ogień szybko rozprzestrzenił się na kilkanaście samochodów, zanim został opanowany.
Firma, która padła ofiarą incydentu, działa w tej samej lokalizacji od 38 lat i jest prowadzona przez jedną rodzinę. Przedstawiciel biznesu przyznał, że straty są ogromne i mają niszczycielski wpływ zarówno na działalność gospodarczą, jak i życie prywatne właścicieli.
Policja Irlandii Północnej oraz tamtejsza straż pożarna uznały, że pożar był wynikiem celowego działania. Wg wstępnych ustaleń ogień został podłożony około godziny 00:40. Monitoring zarejestrował podejrzaną osobę ubraną na ciemno i w butach z elementami odblaskowymi, która dostała się na teren firmy, podpaliła samochody, a następnie uciekła, przeskakując przez ogrodzenie i kierując się w stronę drogi publicznej.
Choć nikt nie odniósł obrażeń, właściciele komisu i lokalna społeczność są wstrząśnięci. Skala zniszczeń może oznaczać długie miesiące odbudowy firmy, a niepewność co do motywów podpalacza pogłębia frustrację.
Radny z partii Sinn Féin, Gary McCleave, potępił incydent jako bezmyślny akt przemocy i wezwał wszystkich, którzy mogą mieć informacje lub nagrania z miejsca zdarzenia, do kontaktu z policją.
PSNI prowadzi dochodzenie i apeluje o zgłaszanie się świadków, a także osób posiadających zapis z wideorejestratorów samochodowych, którzy mogli przemieszczać się w okolicy Mullaghglass w godzinach nocnych.
Dla właścicieli rodzinnych firm, takich jak ta, każdy incydent ma nie tylko konsekwencje finansowe, ale i emocjonalne – utrata dorobku życia i zaufania do otoczenia może być trudna do odbudowania. Śledztwo trwa, a policja nie wyklucza żadnych wersji wydarzeń. Społeczność ma nadzieję, że sprawca zostanie szybko zatrzymany, a rodzinna firma otrzyma niezbędne wsparcie, by wrócić do normalnego funkcjonowania.
POLEMI.co.uk
Fot.: Dmitry Kalinovsky / Shutterstock