Rosnące koszty życia i ograniczony dostęp do kredytów hipotecznych zmieniają krajobraz rynku nieruchomości w Wielkiej Brytanii. Coraz więcej osób rezygnuje z drogich regionów na południu i zwraca się ku tańszym lokalizacjom, gdzie ceny domów rosną najszybciej – i to pomimo ogólnego spowolnienia na rynku.
Jak podaje This Is Money, w ostatnich miesiącach uwagę analityków rynku nieruchomości przyciągnęły trzy miejscowości: Wigan, Blackburn i Falkirk. Wszystkie te lokalizacje łączy jedno – przeciętna cena domu nie przekracza tam 200 tysięcy funtów. Mimo swojej przystępności, to właśnie tam notuje się najwyższe tempo wzrostu cen, przekraczające 3.5% w skali roku.
Zdaniem specjalistów z Zoopla (brytyjskiej platformy zajmującej się rynkiem nieruchomości), ten wzrost nie jest przypadkowy. Mniejsza liczba nowych ofert w tych regionach prowadzi do sytuacji, w której popyt przewyższa podaż – a to bezpośrednio napędza ceny. W skrócie: brak dostępnych domów w tanich lokalizacjach sprawia, że te, które są, drożeją szybciej niż przeciętnie.
W całej Wielkiej Brytanii średni wzrost cen nieruchomości to obecnie około 1.4%. Dla porównania – w miejscach, gdzie średnia wartość domu przekracza 500 tysięcy funtów, ceny praktycznie stoją w miejscu lub nawet nieznacznie spadają. Mowa tu głównie o Londynie, południowym wschodzie i południowym zachodzie Anglii.
Z danych wynika, że aż 29% domów o wartości pół miliona funtów lub więcej nie znajduje nabywcy w ciągu sześciu miesięcy od wystawienia na sprzedaż. Oznacza to, że nawet w tak konkurencyjnym rynku jak Londyn, coraz trudniej jest sprzedać nieruchomość, jeśli cena nie jest dopasowana do obecnych realiów.
Obecnie przeciętna wartość domu w Wielkiej Brytanii to 268 400 funtów. To o blisko 4 tysiące funtów więcej niż rok temu, ale wzrost ten jest znacznie mniej dynamiczny niż w poprzednich latach. Kupujący stali się bardziej ostrożni – coraz częściej negocjują ceny, a sprzedający muszą liczyć się z koniecznością ustępstw.
W regionach południowych czas potrzebny na sprzedaż domu wynosi średnio 50 dni. W Walii to aż 57 dni, a na północnym wschodzie kraju – zaledwie 37. To pokazuje, że im tańszy rynek, tym szybciej transakcje dochodzą do skutku, co dodatkowo sprzyja utrzymywaniu się wzrostowego trendu cen w mniej oczywistych lokalizacjach.
Warto też zaznaczyć, że ponad 20% wszystkich nieruchomości obecnie dostępnych na rynku pozostaje na sprzedaż dłużej niż pół roku. Taka sytuacja zmusza właścicieli do bardziej realistycznego podejścia do wyceny swoich domów – zwłaszcza jeśli zależy im na sprzedaży w nadchodzących miesiącach.
Zmiana struktury rynku nieruchomości wiąże się również ze wzrostem liczby ofert. Średni agent nieruchomości ma dziś w ofercie 37 domów – o pięć więcej niż rok wcześniej. To oznacza, że zwiększona konkurencja między sprzedającymi daje kupującym większe pole do wyboru i negocjacji.
Eksperci przewidują, że liczba transakcji kupna-sprzedaży w 2025 roku wzrośnie o około 5%. Jednak ceny nie będą rosły tak dynamicznie jak w poprzednich latach – prognozy zakładają inflację cenową na poziomie od 1 do 2% rocznie, co oznacza raczej stabilizację niż boom.
POLEMI.co.uk
Fot.: Zeitgeist89 / Shutterstock