Mieszkańcy jednej z ulic w południowo-wschodnim Londynie porównują swoje życie do scen z filmu akcji. Na Verdant Lane, która zyskała już miano jednej z najniebezpieczniejszych dróg w Wielkiej Brytanii, dochodzi do wypadków niemal co tydzień. Brak reakcji władz, hałas, spaliny i codzienne zagrożenie stają się nie do zniesienia dla lokalnej społeczności.
Jak informuje Daily Mail, Verdant Lane, z pozoru zwykła droga w dzielnicy Catford, stała się symbolem chaosu komunikacyjnego i ignorancji urzędników. Mieszkańcy alarmują, że od lat droga wykorzystywana jest jako skrót między większymi arteriami, co przynosi ogromny ruch samochodowy w okolice zamieszkałe głównie przez rodziny z dziećmi.
Skalę problemu ilustrują liczby: w ciągu ostatnich pięciu lat na tej jednej ulicy odnotowano ponad 70 kolizji – to ponad trzykrotnie więcej niż na sąsiednich ulicach. Wielu kierowców porusza się z prędkością znacznie przekraczającą dopuszczalne limity, a piesi są zmuszeni czekać nawet kilka minut, by bezpiecznie przejść przez jezdnię.
Mieszkańcy powołali grupę Together for Verdant Lane, która od miesięcy próbuje wywalczyć konkretne działania ze strony władz lokalnych i Transport for London (TfL). Pomimo licznych spotkań, konsultacji i zgłoszeń, realne zmiany nie zostały jeszcze wdrożone, a każdy kolejny wypadek tylko pogłębia frustrację lokalnej społeczności.
Wśród problemów codziennie odczuwalnych przez mieszkańców znajdują się także zanieczyszczenia powietrza. W wielu domach na parapetach i meblach osiada czarny pył, a niektórzy mieszkańcy skarżą się na przewlekły kaszel u dzieci. Otwarcie okna w ciepłe dni oznacza wpuszczenie do środka zapachu spalin i kolejnej warstwy kurzu.
Szczególnie bolesnym symbolem problemu jest historia dziewięcioletniej Elli Adoo-Kissi-Debrah, która zmarła w 2013 roku z powodu ataku astmy, a badania wykazały, że zanieczyszczenie powietrza z pobliskiej South Circular Road miało wpływ na jej śmierć. Jej grób znajduje się niedaleko Verdant Lane – to dla wielu mieszkańców stałe przypomnienie, jak poważne mogą być skutki zignorowania problemu.
Pomimo obietnic współpracy ze strony Lewisham Council i zapowiedzi TfL dotyczących analizy sytuacji, mieszkańcy nadal nie widzą efektów. Oczekują działań, nie deklaracji – wprowadzenia progów zwalniających, ograniczeń prędkości, przejść dla pieszych oraz rozwiązań zmniejszających ruch tranzytowy. Bez tego Verdant Lane pozostanie uosobieniem miejskiego kryzysu – miejsca, gdzie bezpieczeństwo i zdrowie przegrywają z obojętnością.
POLEMI.co.uk
Fot.: John Lazenby / Shutterstock