Coraz więcej osób w Wielkiej Brytanii decyduje się na życie z zasiłków, bo jest to bardziej opłacalne niż praca. Rządowy system wsparcia dla osób chorych i niepełnosprawnych w niektórych przypadkach zapewnia wyższe dochody niż etat na minimalnej krajowej. Eksperci biją na alarm, wskazując, że obecna sytuacja może prowadzić do masowej zależności od świadczeń socjalnych.
Jak informuje Daily Mail, nowe analizy pokazują, że od przyszłego roku osoba niepracująca, pobierająca świadczenia z tytułu niezdolności do pracy, może otrzymywać rocznie nawet o 2500 funtów więcej niż ktoś zatrudniony na pełen etat za krajową płacę minimalną.
Wg raportu Centre for Social Justice (CSJ – Centrum Sprawiedliwości Społecznej), osoba korzystająca z Universal Credit, z dodatkiem mieszkaniowym i świadczeniem PIP (Personal Independence Payment – osobiste świadczenie dla osób z niepełnosprawnościami), może uzyskać około 25 tysięcy funtów rocznie.
Dla porównania – osoba pracująca na pełen etat za stawkę £12.21 za godzinę, po odliczeniu podatku i składek na National Insurance, zarobi mniej – około 22 500 funtów. W praktyce oznacza to, że praca nie zawsze się opłaca finansowo.
Twórcy raportu podkreślają, że system miał pomagać ludziom w potrzebie, a nie zniechęcać do podjęcia zatrudnienia. Obecnie jednak coraz więcej osób wpada w pułapkę zasiłków, z której trudno się wyrwać – zarówno ekonomicznie, jak i psychologicznie.
Szczególnie niepokojący jest wzrost liczby wniosków o PIP ze względu na problemy ze zdrowiem psychicznym, takie jak lęki czy depresja. Obecnie miesięcznie składanych jest ich ponad 34 tysiące – ponad dwukrotnie więcej niż przed pandemią.
System przewiduje także możliwość pobierania świadczeń przez osoby samotnie wychowujące dzieci z zaburzeniami, takimi jak ADHD. W skrajnych przypadkach takie gospodarstwa domowe mogą otrzymywać blisko 37 tysięcy funtów rocznie – co znacząco przewyższa dochody z nisko płatnej pracy.
Wg prognoz, koszty świadczeń związanych z niezdolnością do pracy mogą sięgnąć nawet 100 miliardów funtów rocznie do 2030 roku. W związku z tym pojawiają się głosy, że obecny system wymaga pilnych reform, zanim całkowicie obciąży finanse państwa.
W odpowiedzi na rosnące wydatki, rząd planuje ograniczenie wypłat dla osób z łagodniejszymi formami problemów zdrowotnych i zamiast tego inwestowanie w terapię oraz pomoc w znalezieniu pracy. Zdaniem zwolenników tych zmian, może to przynieść oszczędności i realnie poprawić sytuację wielu ludzi.
POLEMI.co.uk
Fot.: Andrzej Rostek / Shutterstock
