Sektor gastronomiczny w Wielkiej Brytanii przechodzi obecnie jeden z najtrudniejszych okresów od czasów pandemii. Rosnące koszty prowadzenia działalności, zmiany podatkowe i spadek liczby klientów sprawiły, że branża restauracyjno-hotelarska notuje ogromne straty w zatrudnieniu. Zjawisko to uderza nie tylko w właścicieli lokali, ale także w tysiące pracowników, którzy tracą źródło utrzymania.
Jak podaje BBC, wg analiz organizacji UKHospitality, zrzeszającej około 750 członków i reprezentującej ponad 123 tysiące lokali gastronomicznych w całym kraju, aż ponad połowa wszystkich zwolnień w ostatnich miesiącach dotyczyła właśnie barów, hoteli, pubów i restauracji. Od jesieni zeszłego roku zatrudnienie w tym sektorze zmniejszyło się już o blisko 89 tysięcy osób.
Główną przyczyną tak gwałtownego spadku zatrudnienia są rosnące obciążenia podatkowe, wprowadzone po ogłoszeniu Jesiennego Budżetu przez kanclerz Rachel Reeves. Podwyższone stawki podatku VAT oraz wyższe opłaty związane z prowadzeniem biznesu skutecznie zniechęciły przedsiębiorców do inwestycji i zatrudniania nowych pracowników.
POZYCJA - reklama7
Sytuację pogarsza fakt, że wiele firm zmaga się z rosnącymi kosztami utrzymania – rachunki za energię, droższe składniki czy wyższe pensje minimalne powodują, że zyski lokali drastycznie spadają. Dodatkowym obciążeniem stały się też wyższe składki na National Insurance, które znacząco podniosły koszt zatrudnienia pracowników.
Dla wielu właścicieli restauracji czy pubów oznacza to dramatyczne decyzje. Część przedsiębiorców decyduje się na redukcję godzin otwarcia, inni – na całkowite zamykanie swoich punktów. Szacuje się, że już jedna ósma firm w branży jest zmuszona zamknąć lokal, a aż 60% ograniczyło zatrudnienie.
Przykładem jest Mark Wrigley, właściciel Atlas bar w Manchesterze, który przyznał, że w obliczu rosnących kosztów musiał zrezygnować nawet z własnej pensji, aby utrzymać lokal przy życiu. Jak podkreślił, jego biznes generuje dla państwa setki tysięcy funtów, jednak on sam nie otrzymuje w zamian żadnego realnego wsparcia.
Kryzys w gastronomii dodatkowo nakręca rosnąca inflacja. Wg Office for National Statistics (Brytyjski Urząd Statystyczny) ceny w lipcu wzrosły o 3.8% w skali roku, a na wzrost kosztów życia największy wpływ miały drożejące bilety lotnicze oraz żywność. Dla przeciętnego konsumenta oznacza to konieczność oszczędzania – a jednym z pierwszych wydatków, z których rezygnuje się w trudnych czasach, są wyjścia do restauracji.
Dane ONS wskazują również na ogólną stagnację na rynku pracy – liczba ofert zatrudnienia spadła o prawie 6% w okresie od maja do lipca, a zatrudnienie zmniejszało się w aż 10 z ostatnich 12 miesięcy. Największe spadki odnotowano właśnie w gastronomii i handlu detalicznym.
Eksperci ostrzegają, że jeśli nie zostaną wprowadzone konkretne działania wspierające przedsiębiorców, liczba utraconych miejsc pracy może do czasu kolejnego budżetu przekroczyć 100 tysięcy. Co więcej, sytuacja może być równie dramatyczna jak w czasie pandemii Covid-19, kiedy tysiące firm musiało zamknąć swoje podwoje.
POZYCJA - reklama7a
Ministerstwo Finansów przekonuje, że podejmuje działania mające wspierać branżę – m.in. przedłużając ulgi w podatku od nieruchomości komercyjnych (business rates relief), obniżając koszty licencji na sprzedaż alkoholu oraz utrzymując niższe podatki na piwo sprzedawane z beczki. Rząd liczy, że takie rozwiązania ułatwią funkcjonowanie pubów i kawiarni w trudnych realiach.
Linki sponsorowane
Fot.: Imilian / Shutterstock