Szkocki rząd ostro skrytykował wysokość przekazanych mu środków z Westminsteru na pokrycie rosnących kosztów zatrudnienia w sektorze publicznym. W tle sporu znalazły się zmiany w National Insurance, które mają mocno uderzyć w finanse lokalnych samorządów.
Jak podaje BBC, szkocki rząd wyraził rozczarowanie wysokością rekompensaty, jaką otrzymał z budżetu centralnego. Wg władz w Edynburgu, 339 milionów funtów, które trafią do Szkocji, to zaledwie część rzeczywistych potrzeb wynikających z podwyżki składek National Insurance dla pracodawców. Szacunki mówią, że rzeczywisty koszt dla szkockiego sektora publicznego to nawet 700 milionów funtów.
W kwietniu weszła w życie podwyżka składki pracodawcy na National Insurance z 13.8% do 15%. Jednocześnie próg, od którego firmy muszą odprowadzać składki, został obniżony z £9100 do £5000. Te zmiany najmocniej uderzają w sektor publiczny, który zatrudnia duże liczby pracowników o relatywnie niższych pensjach.
Wg szkockiej minister finansów, Shony Robison, problem polega na tym, że Szkocja ma proporcjonalnie większy sektor publiczny niż reszta Wielkiej Brytanii. Więcej zatrudnionych to wyższe koszty, a ustalona przez rząd centralny kwota nie bierze tego pod uwagę. Robison nazwała to wręcz karą za inwestowanie w usługi publiczne.
Środki przyznane Szkocji zostały wyliczone wg tzw. formuły Barnetta, mechanizmu ustalającego proporcje finansowania dla krajów zdecentralizowanych na podstawie liczby ludności. Jednak ten system – zdaniem szkockiego rządu – nie uwzględnia rzeczywistego zapotrzebowania na środki, zwłaszcza w sytuacji takich zmian systemowych.
Szkocki rząd zobowiązał się do przekazania lokalnym władzom 144 miliony funtów, co ma pokryć około 60% dodatkowych kosztów wynikających z nowych stawek składek. Jednak organizacja Cosla, reprezentująca szkockie samorządy, alarmuje, że mimo to pozostanie im luka w wysokości co najmniej 96 milionów funtów.
Londyn utrzymuje, że system podziału środków jest sprawiedliwy i wynika z ustalonych wcześniej zasad. Tymczasem w Szkocji narasta poczucie, że decyzje podatkowe podejmowane w centrum kraju nie uwzględniają specyfiki regionów.
Dalsze cięcia lub zamrożenie wydatków w sektorze publicznym mogą oznaczać pogorszenie jakości usług publicznych w Szkocji – od edukacji, przez ochronę zdrowia, aż po transport. Pracownicy samorządowi mogą też stanąć w obliczu trudnych decyzji kadrowych, a mieszkańcy – ograniczeń w dostępie do podstawowych usług.
POLEMI.co.uk
Fot.: Victor Moussa / Shutterstock