Koszmar polskiej rodziny na brytyjskim lotnisku - Polaków nie wpuszczono na pokład z powodu 'spóźnienia', które tak naprawdę nie miało miejsca. POZYCJA - reklama7
Pan Sławomir, z żoną oraz trójką dzieci, pojawili się na lotnisku o 3:50 nad ranem, czyli około 3 godziny przed wylotem. Bez problemu oddali większe bagaże i czekali na moment przejścia do kontroli osobistej.
POZYCJA - reklama7a
Jednak tutaj pojawił się problem. Najpewniej ze względu na prace remontowe w budynku, do kontroli osobistej prowadziła tylko jedna winda. Ludzi więc wzywano na kolejne odloty - jednak mniej więcej w tym samym czasie odlecieć miało około 12 samolotów.
Przed windą zebrała się więc ogromna grupa pasażerów, którzy nie mogli się dostać swobodnie do kontroli. Gdy pan Sławomir usłyszał, że pasażerowie do Malagi proszeni są o podejście do bramek, jego rodzina utknęła w wielkiej kolejce do windy. Zapanował wielki chaos i ruch praktycznie całkowicie się zablokował.
Kiedy już udało im się dostać do bramki do wylotu, usłyszeli, że samolot już został zamknięty i nigdzie nie polecą. Wtedy tez usłyszeli, że podobna decyzja została podjęta wobec 51 innych osób odnośnie lotu do Malagi.
Polskiej rodzinie kazano wrócić do punktu informacyjnego i w tym samym czasie zwrócono im bagaże. Wtedy okazało się, że lot do Malagi jest opóźniony o kolejne 40 minut - mimo tego, że rodzina cały czas była gotowa lecieć, nie pozwolono im już dostać się do samolotu.
W zamian zaoferowano im loty za 3 dni, ale z dopłatą za każdą osobę po 100 funtów. Pan Sławomir się nie zgodził. Przepadła im więc wycieczka, która kosztowała około 2300 funtów.
Wstępnie Ryanair odmówił wypłacenia odszkodowania. Przedstawiono jedynie komunikat, że linie lotnicze 'żałują sytuacji, jaka miała miejsce, ale nie mają wpływu na wydarzenia na lotnisku'.
PB / POLEMI.co.uk
Fot.: kamilpetran / Shutterstock
© Wszystkie prawa zastrzeżone. Całość jak i żadna część utworów na POLEMI.co.uk, nie może być rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i sposób bez zgody Redakcji POLEMI
