Plany budowy największej chińskiej ambasady w Europie wciąż budzą kontrowersje – nie tylko w Londynie, ale też w Waszyngtonie. Choć inwestycja może wydawać się czysto dyplomatyczna, eksperci ostrzegają, że chodzi o coś znacznie więcej: bezpieczeństwo narodowe, cyberinfrastrukturę i wpływy polityczne. Teraz Amerykanie realnie naciskają na rząd brytyjski, by nie dopuścili do tego.
The Standard podaje, że Royal Mint Court to strategiczne miejsce – nie tylko z punktu widzenia dyplomacji. Właśnie tam Chiny planują zbudować swoją nową, monumentalną ambasadę. Problem w tym, że miejsce to leży blisko kluczowych centrów danych i infrastruktury cyfrowej, co budzi niepokój zarówno brytyjskich polityków, jak i amerykańskich sojuszników.
Administracja prezydenta Donalda Trumpa miała wystosować bezpośrednie ostrzeżenie do premiera Keira Starmera w sprawie tej inwestycji. Stany Zjednoczone obawiają się, że tak rozbudowana placówka dyplomatyczna mogłaby posłużyć nie tylko do reprezentowania interesów Chin, ale i do prowadzenia działań wywiadowczych. Takie zastrzeżenia mogą wpłynąć na przyszłość relacji handlowych między USA a Wielką Brytanią.
Zagrożenia szpiegowskie to nie fikcja – zarówno Wielka Brytania, jak i inne kraje Zachodu mają za sobą doświadczenia z nielegalnymi placówkami chińskiej tajnej policji. W ostatnich latach ujawniono też działania przeciwko chińskim dysydentom na terenie Wielkiej Brytanii. W tym kontekście obawy o 'superambasadę' przestają być jedynie teoretyczne i stają się poważnym elementem debaty o bezpieczeństwie państwa.
Choć w 2022 roku Tower Hamlets Council odrzuciła projekt ambasady, decyzja została ponownie rozpatrzona po zmianach politycznych. Wicepremier Angela Rayner miała przejąć sprawę w celu jej rewizji, a po wizycie kanclerz skarbu Rachel Reeves w Pekinie niektóre zastrzeżenia lokalnych instytucji zniknęły. Przeciwnicy budowy twierdzą, że może to być efekt zakulisowych nacisków ze strony Pekinu.
Wg nieoficjalnych doniesień, sam prezydent Xi Jinping poruszał temat ambasady w rozmowach z brytyjskim rządem. Wsparcie miał również ze strony chińskiego ministra spraw zagranicznych, Wang Yi. Politycy i eksperci przestrzegają, że jest to forma dyplomacji nacisku, w której strategiczne projekty mają być kartą przetargową w relacjach międzynarodowych.
Z jednej strony Keir Starmer chce budować silne relacje gospodarcze zarówno z USA, jak i Chinami. Z drugiej – nie może zignorować głosów ostrzegających przed zagrożeniem dla krajowej infrastruktury. Zbyt łagodne podejście wobec chińskiej ekspansji może kosztować nie tylko utratę zaufania ze strony Amerykanów, ale i polityczne poparcie w kraju.
POLEMI.co.uk
Fot.: Joshua Sukoff / Shutterstock