W ostatnich tygodniach Europę zaskoczyły nagłe awarie energetyczne, które dosłownie zatrzymały życie codzienne w kilku państwach. Choć w Wielkiej Brytanii nie doszło jeszcze do podobnej sytuacji, rośnie niepokój, czy kraj jest przygotowany na ewentualne przerwy w dostawie prądu i ich skutki dla transportu, lotnisk i bezpieczeństwa.
Jak podaje The Standard, nagłe przerwy w dostawie prądu w Hiszpanii i Portugalii sparaliżowały transport, zakłóciły funkcjonowanie lotnisk i utrudniły dostęp do podstawowych usług, jak bankomaty czy internet. Eksperci w Wielkiej Brytanii obserwują sytuację z niepokojem – bo choć nie ma jeszcze bezpośredniego zagrożenia, to podobny scenariusz może powtórzyć się także tutaj.
Home Office już teraz prowadzi przeglądy związane z bezpieczeństwem krajowej infrastruktury krytycznej. Pod uwagę brane są zarówno tradycyjne zagrożenia, jak cyberataki, jak i mniej oczywiste scenariusze – awarie wynikające z anomalii pogodowych czy przeciążenia sieci energetycznych.
Choć wielu mieszkańców Wielkiej Brytanii łączy zagrożenie blackoutu z cyberatakami, coraz częściej źródłem problemu są zjawiska naturalne. W Hiszpanii mówi się o tzw. oscylacjach w sieci, a portugalscy specjaliści wskazali na rzadkie zjawisko atmosferyczne spowodowane skrajną różnicą temperatur. To sygnał, że kryzysy mogą mieć zupełnie nieoczekiwane przyczyny.
Zaledwie kilka tygodni temu pasażerowie na Heathrow doświadczyli całodniowego paraliżu z powodu pożaru w podstacji zasilającej. Lotnisko musiało wstrzymać wszystkie operacje na kilkanaście godzin, a ponad ćwierć miliona podróżnych utknęło bez informacji i możliwości przemieszczenia się. To pokazało, jak wrażliwa jest brytyjska infrastruktura transportowa.
Wielka Brytania teoretycznie dysponuje mechanizmami awaryjnymi i zapasowymi źródłami zasilania dla kluczowych obiektów. Problem w tym, że w praktyce nie wszystkie z nich są w stanie przejąć pełne obciążenie w razie nagłego blackoutu. Część eksperckich raportów wskazuje na potrzebę ich modernizacji i przetestowania w warunkach rzeczywistego zagrożenia.
W przypadku większej awarii energii, ogromna część codziennego życia mogłaby zostać sparaliżowana: od płatności bezgotówkowych, przez transport, aż po dostęp do informacji i opieki zdrowotnej. Większość Brytyjczyków nie posiada latarki, zapasowej ładowarki ani zapasów na więcej niż jeden dzień.
Eksperci radzą, by nie panikować, ale wprowadzić kilka praktycznych kroków: mieć w domu zapas świec, powerbanków, wody pitnej i podstawowych leków. Warto też zaktualizować listę numerów alarmowych oraz sprawdzić, czy domowe urządzenia mają tryb oszczędzania energii. W dłuższej perspektywie niezbędne będą jednak decyzje rządowe – od inwestycji w sieć energetyczną po edukację obywateli w zakresie gotowości kryzysowej.
POLEMI.co.uk
Fot.: M21Perfect / Shutterstock