Rząd Wielkiej Brytanii ogłosił przekazanie archipelagu Czagos pod jurysdykcję Mauritiusa, tłumacząc decyzję koniecznością prawną i kwestiami bezpieczeństwa. Choć oficjalnie mowa o 3.4 miliardach funtów, analizy wskazują, że rzeczywiste koszty mogą sięgnąć nawet 30 miliardów. Co tak naprawdę zawiera ta umowa i dlaczego budzi aż takie kontrowersje?
Jak informuje Daily Mail, archipelag Czagos to grupa wysp na Oceanie Indyjskim, z których największa – Diego Garcia – mieści kluczową bazę wojskową wykorzystywaną wspólnie przez Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone. Ze względu na strategiczne położenie, baza ta odgrywa istotną rolę w globalnym układzie sił Zachodu, umożliwiając szybkie reagowanie wojskowe w rejonach Bliskiego Wschodu.
Chociaż formalnie Wielka Brytania rezygnuje z suwerenności nad wyspami, to zawarta umowa przewiduje 99-letnią dzierżawę Diego Garcia. To oznacza, że choć terytorium przechodzi pod kontrolę Mauritiusa, baza wojskowa nadal pozostanie pod kontrolą brytyjsko-amerykańską – oczywiście za odpowiednią opłatą.
Oficjalnie mówi się o kwocie 3.4 miliardy funtów, ale dokumenty rządowe wskazują, że w pierwszych latach Wielka Brytania zapłaci 165 milionów rocznie, potem 120 milionów, a następnie kwoty indeksowane inflacyjnie. Do tego dochodzi 45 milionów rocznie na fundusz rozwoju Mauritiusa oraz jednorazowa rekompensata dla wypędzonych tubylców w wysokości 40 milionów. Łącznie – przy założeniu umiarkowanej inflacji – całość może sięgnąć nawet 30 miliardów funtów.
Premier Keir Starmer argumentuje, że dalszy opór wobec roszczeń Mauritiusa groziłby porażką Wielkiej Brytanii przed międzynarodowymi trybunałami. Rząd uznał, że utrzymanie Diego Garcia w dotychczasowym kształcie bez umowy byłoby zbyt ryzykowne dla bezpieczeństwa narodowego. Decyzję poparły m.in. Stany Zjednoczone, Indie oraz państwa NATO.
Krytycy decyzji – zarówno z Partii Konserwatywnej, jak i ugrupowań antysystemowych – twierdzą, że Mauritius, który utrzymuje dobre relacje z Chinami, może w przyszłości umożliwić obecność chińskich interesów wojskowych w regionie. Zwracają też uwagę, że umowa nie wymagała prawnie oddania suwerenności, a rząd działał pod presją, niekoniecznie w interesie obywateli.
Ludność wygnana z wysp w latach 70. XX wieku wyraża oburzenie decyzją, która ich zdaniem odbiera im prawo powrotu do ojczyzny. Choć rząd oferuje im pomoc finansową, wiele osób uznaje to za niewystarczające i niekonsultowane. Dwie kobiety urodzone na Diego Garcia próbowały nawet zablokować przekazanie wysp poprzez sąd, jednak bez skutku.
Umowa ma trafić do brytyjskiego parlamentu, gdzie może jeszcze dojść do debat i prób jej zatrzymania. Jednak biorąc pod uwagę międzynarodowe poparcie i zaawansowanie negocjacji, wydaje się, że droga do przekazania terytorium jest już praktycznie przesądzona.
POLEMI.co.uk
Fot.: photowalking / Shutterstock