Brytyjski rząd rozważa gruntowną reformę systemu energetycznego, która mogłaby wprowadzić różne ceny prądu w zależności od regionu. Zwolennicy uważają, że pozwoli to na oszczędności dla wielu gospodarstw domowych, jednak przeciwnicy ostrzegają przed nierównościami i chaosem na rynku.
Jak informuje Daily Mail, obecnie w Wielkiej Brytanii obowiązuje jednolita cena energii elektrycznej, bez względu na to, gdzie mieszka konsument. Propozycja zmian zakłada, że ceny prądu będą różnić się w zależności od regionu – tam, gdzie produkcja energii odnawialnej jest tańsza i bardziej dostępna, ceny mogłyby spaść. Z kolei w obszarach o mniejszej liczbie elektrowni wiatrowych czy słonecznych koszty mogłyby wzrosnąć. Zwolennicy tego rozwiązania przekonują, że bardziej sprawiedliwe ceny zachęcą do inwestowania w energię odnawialną tam, gdzie jest ona najbardziej efektywna.
Wg niektórych analiz podział na strefy cenowe mógłby przynieść mieszkańcom Wielkiej Brytanii oszczędności sięgające nawet kilkudziesięciu miliardów funtów do 2050 roku. W rejonach, gdzie znajdują się farmy wiatrowe i słoneczne, gospodarstwa domowe mogłyby płacić znacznie mniej za energię. Dodatkowo nowy system miałby zachęcić do budowy kolejnych instalacji odnawialnych źródeł energii, co docelowo obniżyłoby ceny prądu w całym kraju.
Nie brakuje jednak głosów krytycznych, które wskazują na zagrożenia związane z wprowadzeniem stref cenowych. Największe obawy budzi fakt, że mieszkańcy południowej Anglii mogą zapłacić znacznie więcej za energię niż osoby mieszkające np. w Szkocji. Przeciwnicy zmian określają je mianem 'loterii kodów pocztowych', sugerując, że ludzie będą płacić różne rachunki tylko ze względu na swoje miejsce zamieszkania, a nie zużycie prądu.
Nie tylko gospodarstwa domowe, ale również przemysł może odczuć skutki wprowadzenia nowego systemu. Wielu przedstawicieli branży motoryzacyjnej, ceramicznej i stalowej ostrzega, że wyższe koszty energii w niektórych regionach mogą prowadzić do zamykania fabryk i ograniczania produkcji. Niepewność związana z nowymi zasadami może także odstraszać inwestorów, którzy nie będą wiedzieli, jakie ceny energii obowiązywać będą w przyszłości.
Zwolennikami zmian są natomiast duże firmy technologiczne, które liczą na tanią energię w mniej zurbanizowanych częściach Wielkiej Brytanii. Korporacje zajmujące się sztuczną inteligencją i przetwarzaniem danych sugerują, że jeśli Wielka Brytania zaoferuje jedne z najniższych cen energii w Europie, może stać się atrakcyjnym miejscem dla budowy nowych centrów danych. Dzięki temu w regionach z tanią energią mogłyby powstać nowe miejsca pracy i zwiększyłoby się zainteresowanie inwestorów.
Krytycy reformy zwracają uwagę na fakt, że obecna infrastruktura energetyczna Wielkiej Brytanii nie jest dostosowana do tak dużych zmian. Obecnie wiele farm wiatrowych w Szkocji produkuje więcej energii, niż jest w stanie przesłać dalej, ponieważ brakuje odpowiednich kabli przesyłowych. Jeśli ceny energii zostaną uzależnione od regionu, może to doprowadzić do sytuacji, w której jedne części kraju będą nadprodukowaly energię, a inne zmagały się z jej niedoborem.
POLEMI.co.uk
Fot.: Oleksiichik / Shutterstock