Keir Starmer przeżywa bardzo trudne chwile jako premier Wielkiej Brytanii. Pierwszy rok jego rządów zakończył się nie tylko falą krytyki, ale także najgorszym w historii wynikiem poparcia wg badań opinii publicznej. Napięta sytuacja polityczna, kontrowersyjne decyzje oraz wewnętrzne konflikty w Partii Pracy zaczynają odbijać się na nastrojach społecznych.
Daily Mail informuje, że wg najnowszego sondażu instytutu YouGov, zaledwie 13% respondentów pozytywnie ocenia działania obecnego rządu. To najniższy wynik, jaki kiedykolwiek zanotowano dla urzędującej administracji od czasu prowadzenia tego typu badań.
Zdecydowana większość, bo aż 67% ankietowanych, ma negatywną opinię o rządach Starmera. Oznacza to bilans minus 54 punktów procentowych, co wyrównuje najgorszy dotąd rezultat z marca tego roku.
Kryzys wizerunkowy nasilił się po tym, jak premier został zmuszony do wycofania się z planów ograniczenia świadczeń dla osób niepełnosprawnych i chorych. Ugięcie się pod presją buntowników z własnej partii odebrano jako przejaw braku zdecydowania.
Dodatkowo, niecodzienne emocje w Izbie Gmin – w tym m.in. doprowadzenie do płaczu Kanclerz Skarbu, Rachel Reeves – tylko pogłębiły poczucie chaosu i braku kontroli nad sytuacją. Choć Reeves tłumaczyła swój stan kwestią prywatną, odbiór społeczny był jednoznaczny.
Eksperci polityczni zwracają uwagę, że Starmer już wcześniej nie cieszył się wyjątkową popularnością, a wielu Brytyjczyków nadal nie wie, jakie ma on poglądy w kluczowych kwestiach. Pomimo rekordowego wyniku wyborczego Partii Pracy, dzisiejsze sondaże wskazują, że to ugrupowanie Reform UK zaczyna przeskakiwać partię rządzącą w deklaracjach wyborczych. Oznacza to bardzo szybkie zużycie kapitału zaufania zdobytego przy urnach.
Sytuację pogarsza fatalna kondycja finansów państwa. Analitycy przewidują konieczność podniesienia podatków, aby załatać deficyt szacowany na 30 miliardów funtów. W obliczu rosnącej presji społecznej i gospodarczej, to dodatkowy problem dla rządzących.
Sam premier próbuje bagatelizować kryzys, zapewniając, że najtrudniejsze już za nim. Przyznaje jednak, że był zmuszony do bolesnych korekt kursu – m.in. w sprawach migracji i walki z przestępczością seksualną – i twierdzi, że elastyczność to przejaw rozsądku.
POLEMI.co.uk
Fot.: Altopix / Shutterstock