Birmingham od tygodni zmaga się z kryzysem, który dosłownie czuć na ulicach – wielkie sterty śmieci to efekt długotrwałego strajku pracowników wywozu odpadów. Konflikt pomiędzy związkiem zawodowym Unite a władzami miasta trwa, a oskarżenia o blokowanie negocjacji tylko pogłębiają napięcie.
Jak podaje SkyNews, pracownicy wywozu śmieci w Birmingham, zrzeszeni w związku Unite, rozpoczęli całkowity strajk już ponad dwa miesiące temu. W efekcie w wielu dzielnicach miasta zalegają worki z odpadami, a mieszkańcy są coraz bardziej sfrustrowani. Protestujący domagają się lepszych warunków płacowych oraz ochrony miejsc pracy w obliczu restrukturyzacji.
Związkowcy oskarżają zarówno Birmingham City Council, jak i powołanych przez rząd komisarzy, o sabotowanie rozmów. Twierdzą, że propozycje kompromisowe są blokowane, a realnej oferty wciąż nie przedstawiono. Tymczasem władze miasta zaprzeczają – ich zdaniem działają odpowiedzialnie, by nie narazić samorządu na jeszcze większe problemy finansowe.
Tło konfliktu jest poważne – jesienią 2023 roku Birmingham City Council de facto ogłosił bankructwo. Rząd wprowadził zarząd komisaryczny, a miasto zostało zmuszone do ostrego zaciskania pasa. Wśród planowanych cięć znalazły się również zmiany w strukturze zatrudnienia służb komunalnych – co spotkało się z ostrym sprzeciwem ze strony pracowników.
Wg związku Unite, niektórzy pracownicy mogą stracić nawet do £8000 rocznie, jeśli zmiany wejdą w życie. Strajkujący domagają się gwarancji, że nikt nie zostanie zmuszony do pracy za niższe wynagrodzenie bez rekompensaty. Ich stanowisko jest jasne: dopóki nie pojawi się konkretna i sprawiedliwa oferta, protesty będą trwać.
Choć oficjalnie rozmowy prowadzone są przy udziale organizacji ACAS, odpowiedzialnej za mediacje w sporach zbiorowych, realny postęp pozostaje niezauważalny. Przedstawiciele Unite twierdzą, że terminy na przedstawienie propozycji są regularnie przekraczane. Z kolei urząd miasta zapewnia, że nie rezygnuje z dialogu, ale musi działać zgodnie z prawem i budżetem.
Mieszkańcy Birmingham mają coraz mniej cierpliwości – w mediach społecznościowych regularnie pojawiają się zdjęcia przepełnionych pojemników, a lokalni przedsiębiorcy skarżą się na spadek ruchu w sklepach i restauracjach. Narasta poczucie, że sytuacja wymknęła się spod kontroli, a obie strony konfliktu skupiają się bardziej na wzajemnym obwinianiu niż rozwiązaniu problemu.
Z każdą kolejną tygodniową falą niezebranych odpadów napięcie rośnie. Presja społeczna i polityczna może w końcu zmusić strony do bardziej zdecydowanego działania. Jednak bez wyraźnej woli kompromisu – zarówno po stronie Unite, jak i Birmingham City Council – mieszkańcy mogą jeszcze długo czekać na koniec tego kryzysu.
POLEMI.co.uk
Fot.: richardjohnson / Shutterstock
