Przychodzi facet do lekarza i mówi: "Panie doktorze, moja żona ma kompleks niższości. Co zrobić, żeby przypadkiem go nie straciła?". Żoną w tym przypadku wydaje się być polskie społeczeństwo, mężem obecnie rządzące elity III RP.
Wygląda na to, że wielu celebrytów i spora część rządzącego Polską medialno-politycznego establishmentu, swoimi korzeniami metalnie sięga PRL - epoki zniewolenia i nienormalności, kiedy nasz kraj był w istocie jedną z kolonii ZSRS. W resultacie wytworzają i utrzymują w zbiorowej świadomości polskiego społeczeństwa owo patologiczne przekonanie o swojej własnej nikłej wartości, która powoduje życie w nieustającym "kompleksie niższości", bezpodstawnie zaniżoną samoocenę, pogardę do samych siebie czy "wstyd wynikających z faktu bycia Polakiem". Sprawia to, że medialno-polityczny establishment z automatu otrzymuje legitymację do tego by dzierżyć władzę nad "ciemno-brunatną, narodowo-katolicką" Polską. Pedagogika wstydu stosowana jest szczególnie intensywnie przez media mainstreamowe, które kreują poczucie lęku przed silną i niezależną Polską, przed postawami patriotycznymi czy pro-państwowymi, utożsamiając je z obciachem, żenadą czy wstydem. Okazuje się, że ten Kowalski czy Nowak są be, zazdrośni, zawistni, homofobiczni, antysemiccy, ksenofobiczni, faszystowcy “prawicowcy” i Bóg jeden raczy wiedzieć, jacy jeszcze.
Nietrudono zauważyć, że celem takich działań jest zniszczenie polskiego kodu kulturowego, polskiej dumy i tożsamości, gdy czytamy np. Seweryna Blumsztajna (publicysta "Gazety Wyborczej") piszącego o młodych ludziach, którzy maszerując z biało-czerwonymi, narodowymi sztandarami, spontanicznie, w kilkudziesięciu miastach w Polsce zorganizowali obchody Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, pisze w ten sposób: "Patriotyczny wrzask, szmira, historyczne prostactwo czy wprost kłamstwo. I głośny krzyk - Polska, Polska!", lub Sławomira Sierakowskiego (red. naczelny "Krytyki Politycznej"), który o polskości wypowiada się następująco: "Pojęcie patriotyzmu zadaje jakiś gwałt logicznemu myśleniu. No bo, jak można być dumny z przypadku, że urodziło się Polakiem" . Mimo to, majac wielki szacunek do Polski, mamy prawo oczekiwać takiego samego szacunku wobec nas – zwykłych obywateli, mamy prawo oczekiwać, aby panstwo polskie, więc przede wszystkich ci, którzy stoją u steru spraw państwowych byli dumni z nas, z naszej historii i tradycji, żeby wreszcie nasze państwo zachowywało się dumnie – a nie zmuszało do emigracji i tolerowała poniżanie Polski i Polaków.
Mimo że Polakami jesteśmy, o ile mamy niepodległe i podmiotowe państwo, które nam zapewnia wspólnotę polityczną, w jakiej możemy funkcjonować jako Polacy, każdy przejaw patriotyzmu, każdy przejaw dumy z państwa traktowany jest przez wielu uczestników debaty publicznej co najmniej jako przejaw nacjonalizmu, jeżeli nie wręcz szowinizmu. Dlatego warto pokazać, jak różne są to pojęcia i jak różne treści niesie ze sobą bycie patriotą i bycie nacjonalistą.
Najczęściej patriotyzm definiuje się jako postawę szacunku, miłości i oddania ojczyźnie, połączoną z gotowością pracy i – w razie potrzeby – ponoszenia ofiar. Jednak zachowania patriotyczne mają swoją granicę, o której Henryk Sienkiewicz pisał tak: „Jednocześnie pierwszym obowiązkiem prawdziwego patrioty jest czuwać nad tym, by idea jego Ojczyzny nie tylko nie stanęła w przeciwieństwie do szczęścia ludzkości, lecz by się stała jedną z jego podstaw. Tylko w tych warunkach istnienie i rozwój Ojczyzny staną się sprawą, na której całej ludzkości zależy. Innymi słowy, hasłem wszystkich patriotów powinno być: przez Ojczyznę do ludzkości, nie zaś: dla Ojczyzny przeciw ludzkości”.
Natomiast nacjonalizm przedkłada interes własnego narodu ponad interes wszystkich innych narodów, często głosząc postulat stworzenia państwa narodowego. Negatywne konsekwencje takiej postawy opisał w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku Adam Ciołkosz: „Nacjonalizm, który nakazuje myśleć tylko o sobie, a więc egoizm narodowy, jest tak samo negacją zdrowego i koniecznego poczucia narodowego i patriotyzmu, jak jest nią nihilistyczny kosmopolityzm, brak łączności duchowej z własnym narodem i obojętność na jego losy. I nawet w sytuacjach wyjątkowego zagrożenia, pozytywne umiłowanie własnego narodu i gotowość do poświęceń dla jego ocalenia, jest lepszym i mocniejszym oparciem niż nacjonalizm, wynikający nie z dumy, lecz z pychy narodowej. Dodajmy, że nacjonalizm zaślepia, nie pozwala dostrzegać i mówić prawdy o własnym narodzie, gdy ten naród schodzi na błędne drogi, gdy jest chory, a zwłaszcza gdy krzywdzi inne narody, natomiast patriotyzm nie tylko pozwala, ale i nakazuje to czynić”.
Skrajnym przejawem postawy nacjonalistycznej jest szowinizm, który charakteryzuje brak tolerancji wobec innych narodów, grup społecznych oraz ras.
Jasno więc widać, że to trzy różne postawy wobec ojczyzny i mieszkających w niej obywateli. Nie dajmy sobie wmówić, że jest inaczej. Postawa patriotyczna nie jest i nie może być ani krytykowana, ani tym bardziej wyszydzana tak jak to ma niestety miejsce obecnie.
Efekt tego jest taki, są dwie Polski – jedna, która dąży do sterylizacji polskości i druga ciążąca ku niepodległości. Ale co najistotniejsze i o czym się już nie mówi - w środku pomiędzy tymi dwoma „Polskami” (jako programami) są miliony zdezorientowanych obywateli podążających za tymi, którzy potrafią lepiej, bardziej medialnie opowiedzieć swoją historię. Jednak dla wielu z nich Tragedia Smoleńska stała się impulsem do podjęcia bardziej zdecydowanych działań dla „budowania Polski swoich marzeń”. Smoleńsk to była pobudka dla całego narodu. Nie tylko tych, których wyrwała ona z apatii i zmobilizowała do działania, ale również tych, którzy usłyszeli jej dźwięk ale nie otworzyli jeszcze oczu. Bo zastanawiają się nadal co jest rzeczywistością - czy to co im się śni, czy raczej te coraz mocniejsze dźwięki, które do nich zaczęły docierać z zewnątrz. I nie wiedzą jeszcze czy warto otwierać oczy.
I tak gdy wg. Premiera IIIRP, wyzwalającego Polaków z „teatru niespełnionych marzeń” - „Polskość to nienormalność”, gdy kolejny autorytet, satyryczka Maria Czubaszek drży przed 11 listopada, gdyż jak mowi święto 11 listopada napawa ją przerażeniem, gdy Maciej Stuhr “dostaję gęsiej skórki” słyszac „my, Polacy” a Jerzy Stuhr batoży polski ciemnogród i wstydzi się za „płytki katolicyzm i histeryczny patriotyzm” Polaków, Robert Lewandowski nie ma z tym problem, chętnie przyznaje się do tegoż zaścianka i dumą prezentujeswoja rodzimą tożsamość. Po zwycięskim meczu Bayernu Monachium polski napastnik przypomniał niemieckim żurnalistom o uroczystości Wszystkich Świętych. Piłkarz zadedykował gola swojemu zmarłemu ojcu. Niby prosty, nic nieznaczący gest, a jednak sporo mówiący o przywiązaniu do polskiej tożsamości. „
Lewy” nie ma żadnych kompleksów z racji swojego pochodzenia czy wyznania. Wręcz przeciwnie – stanowi to dla niego powód do dumy.„Lewy”, który wyrósł nam na prawdziwą futbolową gwiazdę światowego formatu, nigdy nie miał problemu z przyznawaniem się do wartości, które ukształtowały go jako człowieka, podobnie jak szacunku do polskiej flagi, z którą paradował po zwycięstwach w lidze niemieckiej.
“Jestem katolikiem. (…) We współczesnym świecie wszystko idzie bardzo szybko, nieraz zapominamy o naszych wartościach i o tym, co tak naprawdę jest dla nas najważniejsze. Dlatego też ta wiara pomaga mi na boisku, ale też i poza nim, aby być po prostu dobrym człowiekiem i popełniać jak najmniej błędów”— powiedział Lewandowski, który został ambasadorem akcji „Nie wstydzę się Jezusa”.
Te słowa potwierdził również w jednym z niemieckich programów dla dzieci, w którym podkreślił swoje przywiązanie do wiary.
Trudno o lepszego ambasadora polskości za Odrą.
To głównie dzięki temu skromnemu chłopakowi z podwarszawskiego Leszna nasi rodacy mieszkający w Niemczech i innych krajach nie muszą czuć się gorsi. Wbrew serwowanej Polakom od lat “pedagogice wstydu” „Lewy” swoimi sukcesami i przywiazaniem do polskich wartosci, które uformowały go jako człowieka, zerwał z Polaków piętno obywateli drugiej kategorii.
Nie dajmy sobie wmówić, że Polacy są zaściankowi, zacofani, nietolerancyjni i nienowocześni. Dzisiejszy Polak to Europejczyk z krwi i kości, z takimi samymi aspiracjami, marzeniami i obawami, jak inne narodowości. A narodowe święto niepodległości Polski to dobry dzień, żeby pokazać, że mimo różnic wszyscy uważamy niepodległość Polski za cenne dobro.
Pamiętajmy też, że 11 listopada to przede wszystkim święto naszej Ojczyzny.
Z tej okazji przytaczamy państwu tekst “Naszego Dziennika” o wspaniałej i dumnej polskiej patriotce Dorze Kacnelson, ktora mowila o sobie : “Jestem Żydówką Wielkiej Polski”, “Urodziłam się w Wielkiej Polsce, wielkiej kultury, wielu religii, w niej pragnę zakończyć życie”.