Wysadził dom bo nienawidził POLAKÓW ! 14 lat(a), 2 mies. temu
słyszeliście co sie stało ostatnio w Londynie?
W środku nocy ogromny wybuch zniszczył dwa piętra domu w południowym Londynie, w którym mieszkali Polacy. Kilka godzin po zdarzeniu policja aresztowała mężczyznę podejrzanego o podpalenie budynku to Irakijczyk
Barbara i Artur świętowali trzecią rocznicę ślubu. – Wyszliśmy z żoną do restauracji, wróciliśmy, żona poszła spać, a ja jeszcze oglądałem telewizję. Nagle usłyszałem potężny huk. Pomyślałem, że to sufit zawalił się nam na głowę, byłem w szoku, pobiegłem po żonę i szybko po dzieci, które nocowały w innej części mieszkania – tak wspomina jeden z najbardziej dramatycznych wieczorów w swoim życiu Artur. Kiedy przebiegał obok kuchni, zobaczył między sufitem a ścianą boczną ok. 10-cm szczelinę. Udało im się cało wyjść z domu do ogrodu i przez podwórko sąsiada dostali się na ulicę. Chwilę później pojawiła się straż pożarna.
Tego samego dnia policja aresztowała mężczyznę podejrzanego o podpalenie – to Irakijczyk, sąsiad Artura i Barbary, który mieszkał nad nimi. - Zgłaszałem wielokrotnie landlordowi i raz na policji uwagi odnośnie zachowania naszego sąsiada z góry – opowiada Artur – Temu człowiekowi przeszkadzały nasze dzieci. Mamy 8-letniego syna i dwie córki – 2 i 4,5 roku. Półtora miesiąca wcześniej w środku nocy koszmarnie hałasował, rzucał coś ciężkiego na podłogę, nie mogliśmy spać, słyszeli to wszyscy lokatorzy – wspomina. Landlord próbował interweniować, ale nie mógł się do niego dodzwonić, ponadto lokator wymienił zamki w drzwiach. – Kiedy poszedłem na policję, usłyszałem, że takimi sprawami zajmuje się council, a kiedy zgłosiłem się do councilu, okazało się, że akurat nie ma osoby odpowiedzialnej – dodaje Artur. Sytuacja jednak na chwilę się uspokoiła, prawdopodobnie dzięki interwencji landlorda. Sąsiad dał o sobie znać 21 sierpnia, wtedy również hałasował w nocy, najpierw o godzinie 2, później o 5, a następnie o 7 rano. W ciągu dnia nie zakręcił wody w kranie, przez co mieszkanie Barbary i Artura było zalane.
To nie wszystko. – Sąsiad zostawiał nam listy, w których pisał, że ma nas dosyć, że jeszcze nie widzieliśmy jego reakcji, na co go stać – mówi Artur i dodaje: - Nie myśleliśmy, że to jest człowiek psychicznie chory, że jest zdolny do czegoś takiego. Zignorowaliśmy jego pogróżki. Joanna i Tomasz – sąsiedzi z góry również dostawali listy, w których pisał, że przeszkadzają mu dzieci. Poprzedni lokatorzy też skarżyli się na problemy z tym lokatorem.
- Czujemy się jakby ktoś chciał nas zabić, czujemy się jakby to był atak rasistowski, ale na to nikt nie zwraca uwagi – podkreśla Artur.