Witam,wszystkich czytelników portalu PolishPlace.pl.
Nazywam się Katarzyna Campbell, jestem autorką książeczki pt:"Kilcikowe Bajanie", postanowiłam wciągnąć się do dyskusji i spełnić prośby drogich czytelników tego portalu.
Te i inne wierszyki znajdziecie Państwo w książeczce.
Kilcikowe Bajanie
O Kilciku będzie mowa:
Niedaleko od Gorzowa
malownicza jest kraina,
gdzie historię swą zaczyna.
Tam spędziła młode lata,
nim ruszyła ciekawa świata.
Śliczne, małe to miasteczko –
w nim ma ogród wraz z ławeczką.
Przemilutki biały domek
i alejkę winogronek,
wonne kwiaty i jabłonkę,
pod nią chroni się przed słonkiem.
Kiedyś jesień się zbliżała
i jak ptaki odleciała.
Hen, daleko. Hen, za wodę,
by rozpocząć swą przygodę.
W Szkocji piękne góry, woda
i przepiękna jest przyroda.
Często wieje, deszczyk pada,
ale na to trudna rada.
Gdy pogoda jest ponura,
Kilcik buja sobie w chmurach,
a że bardzo kocha dzieci,
dla nich bajki, wiersze kleci.
Męża – Szkota ma dziarskiego,
choć w spódnicę ubranego.
Sama kilcik też zakłada,
bo odmówić nie wypada.
Gdy pozwala tylko praca,
to do Strzelec chętnie wraca,
latem huśta się w hamaku
i opala na leżaku.
Jeśli chcecie, drogie dzieci,
to w ogródku ją znajdziecie.
Usiądziecie na ławeczce,
to opowie Wam bajeczkę.
Tajemnicza panienka
Czy ktoś widział tą panienkę,
co kwiecistą ma sukienkę?
Z mgiełki szalik ma utkany,
złotem słońca przeplatany.
A na głowie piękny wianek,
upleciony jest z sasanek,
pantofelki ma wygodne,
turkusowe, bardzo modne.
List wysłała do skowronków,
po magicznym dała dzwonku,
dzwonka głosik już rozbrzmiewa,
ze snu wstały: kwiaty drzewa.
Zaprosiła ptaki w gości,
bocian swoje gniazdko mości,
kleją domki już jaskółki,
przyleciały wdzięczne sójki.
Ponoć ją widziały pliszki,
gdy budziła szare myszki,
obudziła już borsuka,
do świstaka drogi szuka.
Tą panienką jest Wiosenka,
o tej porze jest zajęta,
wczoraj zieleniła trawki,
tęczą dziś maluje kwiatki.
Zdążyć z wszystkim chce do lata,
by przywitać godnie brata,
gdy wypełni swe zdanie,
jemu odda panowanie.
Łakomy jeżyk
Mocno dzisiaj grzało słonko,
skrył się w cieniu, pod jabłonką,
mały jeżyk łakomczuszek,
co miał słabość do jabłuszek,
Schrupał jedno, potem drugie.
”Właśnie takie jabłka lubię,
są soczyste i pachnące,
malowane letnim słońcem. „
Objedzony jeżyk drzemie
a tu jabłko, bęc! Na ziemię
spadło. I do niego zmierza…
- przyturlało się do jeża.
„ Przyszło samo, o co chodzi ?
Jeszcze jedno – nie zaszkodzi. „
Nie ma śladu po jabłuszku,
szybko schował w swoim brzuszku.
Coś jeżyka boli, kłuje,
to żołądek się buntuje.
Słońce zaszło, dzień już minął,
chciałby się w kuleczkę zwinąć.
A tu proszę, brzuszek duży,
oj, łakomstwo mu nie służy.
Co za dużo, to nie zdrowo,
trzeba jadać zawsze z głową!
Bałwanek
Przyszedł bałwan pod okienko,
delikatnie „ puk” miotełką,
„ wstawaj! Wstawaj! Gosiu mała,
bo pogoda dziś wspaniała. „
Gosia zjadła już śniadanko,
wdziała ciepłe swe ubranko
i pobiegła roześmiana,
na podwórko do bałwana.
Białym śniegiem go obmyła,
wszystkie dziurki zakleiła,
poprawiła marcheweczkę,
ktoś przekrzywił ją troszeczkę.
Słońce mocniej zaświeciło
i bałwanka podtopiło.
Oj! Słoneczko mi nie służy,
przydałby się mrozik duży.
„ Ja mam pomysł „ już jest w domu
z szafy wzięła po kryjomu,
piękną, dużą parasolkę.
„ Będzie chronić cię przed słonkiem.”
Zerwał się złośliwy wiatr,
parasolkę jemu skradł,
szarpał, łamał, poniewierał,
o gałęzie porozdzierał.
Biedny bałwan się zanosił
„ co ja teraz powiem Gosi? „
Przestać płakać nie miał siły,
rzewne łzy go roztopiły.