TRAGEDIA pod Lidlem w Wielkiej Brytanii! Nie żyje człowiek – czekał na pomoc, która nie nadeszła! |
Utworzony: czwartek, 06 kwietnia 2023 17:29 |
O tragedii pod jednym ze sklepów Lild w Wielkiej Brytanii rozpisują się brytyjskie media. Mężczyzna zmarł czekając na pomoc, która nie nadeszła. Pogotowie zjawiło się dopiero po pięciu godzinach.
r e k l a m a
Jak podają brytyjskie media, 54-letni Martin Coleman z Taverham w Norfolk wracał do domu, kiedy podczas jazdy nagle źle się poczuł. Mężczyzna zatrzymał się na parkingu Lidla, znajdującym się około 15 minut od szpitala.
Czując nagłe bóle w klatce piersiowej oraz kołatanie serca Coleman sam wezwał pomoc. Do zdarzenia doszło w czerwcu ubiegłego roku. Mężczyzna sam wezwał pogotowie, miało to miejsce około godziny 22:15. Podczas zgłoszenia miał powiedzieć: „Myślę, że mam atak serca”. Dyspozytor zalecił Colemanowi, żeby się wygodnie ułożył i czekał na medyków. 54-latek przesiadł się na tylne siedzenie vana. Mężczyźnie powiedziano również, żeby nie dzwonił do przyjaciół czy rodziny, po to, żeby mieć wolną linię telefoniczną. Z tego powodu nie wezwał innej pomocy. Parking, na którym czekał mężczyzna z podejrzeniem ataku serca oddalony jest od szpitala o około 15 minut, jednak jak zaznacza portal, 54-latek czekał na przyjazd karetki pięć godzin. Po godzinie 23 zadzwonił do niego dyspozytor, jednak Coleman nie odebrał. Medycy zjawili się jakiś czas później, o 3:30 nad ranem. Niestety, po kilku godzinach oczekiwania, na pomoc było już za późno - w samochodzie znaleziono martwego mężczyznę. Teraz odbyło się dochodzenie w sprawie śmieci mężczyzny. Jego córka Roxanne powiedziała, że jej ojciec „był silnym i dumnym człowiekiem, który wezwałby karetkę, tylko wtedy, kiedy naprawdę by jej potrzebował”. W trakcie dochodzenia ujawniono, że telefon odebrał dyspozytor w Newcastle - działał to na zasadach porozumienia, aby pomóc innym jednostkom w momentach największego zapotrzebowania pomocy. Połączenie zostało zaklasyfikowane jako wezwanie drugiej kategorii. 90% takich wezwań powinno zostać zrealizowanych w ciągu maksymalnie 40 minut – przy średnim czasie reakcji wynoszącym 18 minut. Chris Hewitson, kierownik ds. bezpieczeństwa pacjentów w East of England Ambulance Service Trust (EEAST) zaznaczył, że w czasie, kiedy 54-latek wzywał pogotowie, nie dysponowano żadną wolną karetką, nie było również wolnych ratowników pierwszego kontaktu. Córka zmarłego zastanawia się, dlaczego po tym, jak ojciec nie odebrał telefonu, nie postarano się przyspieszyć procesu. Zapytała również, dlaczego wzywających pomoc nie prosi się o podanie alternatywnego kontaktu. Yvonne Blake badająca sprawę śmierci Colemana powiedziała, że mężczyzna zmarł na atak serca, jednak nie była w stanie określić dokładnego czasu śmierci. Kasia Okarmus / POLEMI.co.uk Fot.: Colin Burdett / Shutterstock © Wszystkie prawa zastrzeżone. Całość jak i żadna część utworów na POLEMI.co.uk, nie może być rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i sposób bez zgody Redakcji POLEMI. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|