Kate i William... Ach, co to był za ślub… |
Utworzony: niedziela, 08 maja 2011 11:10 |
Po euforii spowodowanej ślubem księcia Williama z Kate Middleton czas zmierzyć się z mniej radosną stroną tego wydarzenia - wyrwą jakiej dokonało ono w budżecie państwa.
r e k l a m a
Zobacz także: Zapłaciła rodzina Według RSM Tenon, te osiem dni laby może kosztować gospodarkę Wielkiej Brytanii 30 mld funtów, czyli sporo, bo ponad 30 procent rocznego budżetu publicznej służby zdrowia. Nie wszystkie firmy straciły w tym samym stopniu, a niektóre zapewne zyskały. Chociażby linie lotnicze, hotelarze i handel detaliczny. Najbardziej zagrożone stratami są małe zakłady produkcyjne, które w Wielkiej Brytanii stanowią około połowy wszystkich przedsiębiorstw produkcyjnych. Koszty związane z ceremonią ślubną i weselem opłaciła rodzina królewska z własnych zasobów, ale już zapewnienie bezpieczeństwa podczas imprezy - 20 milionów funtów - musiał wysupłać brytyjski podatnik. Niewykluczone, że koszty te w ostatniej chwili wzrosły, bo na kilka dni przed ślubem uaktywnili się ekstremiści północno-irlandzcy grożąc aktami terroru. Są, ale jakie? Według ekspertów Confederation of British Industry, największej w UK organizacji pracodawców, dodatkowy dzień wolny od pracy z okazji książęcego ślubu kosztował brytyjską gospodarkę ok. 6 mld funtów. Odczuje to ona w postaci straconej produkcji. Co za tym idzie, ucierpi budżet z powodu niezapłaconych podatków od zysku. Ponadto, ślub odbył się w czasie, w którym gospodarka po wyjściu z recesji nie stanęła na dobre na nogi - w IV kwartale ub. roku, niespodziewanie znów była pod kreską. Duża liczba dni wolnych od pracy sprawiła, że trudniej będzie ocenić dane obrazujące stan gospodarki i służące za podstawę decyzji w polityce pieniężnej. Do pesymistów dołącza „Financial Times”, który wątpi, że książęcy ślub okaże się wsparciem dla gospodarki wychodzącej z recesji. Spadek wydajności pracy z powodu dodatkowego dnia wolnego może być zdaniem gazety, wyższy niż przejściowy wzrost produkcji dla zaspokojenia popytu na to, co przydaje się na ulicznych festynach. „FT” zarzuca też rządowi, że niepokoi się wysokim poziomem publicznego długu i zadaje pytanie, czy dni wolne od pracy mają swoją walutę, którą można obsłużyć dług? „Brytyjczycy są narodem mało entuzjastycznych monarchistów lub oziębłych republikanów” - skomentował wyniki sondażu na temat nastawienia do monarchii tygodnik „Observer”. Zysk, ale niewymierny Nie wszyscy jednak zgadzają się z tymi opiniami, a agencja EMITrade badająca rynek, wręcz zachęca do optymizmu. Według niej wpływy z turystyki, ze sprzedaży praw do transmisji telewizyjnych (dwa miliardy widzów na świecie oglądało bezpośrednią relację), dochody ze sprzedaży pamiątek (trzeba tylko wyliczyć, ile było taniej produkcji z Chin), korzyści z tytułu promocji rodziny królewskiej jako globalnej marki oraz Londynu jako miejsca, w którym w 2012 roku Elżbieta II będzie obchodzić diamentowy jubileusz i w którym odbędzie się olimpiada... to wszystko, jeśli nawet nie okaże się - w ogólnym rozliczeniu - zyskiem, to na pewno - co najwyżej - nieodczuwalną dla budżetu stratą. Nie wszystko da się przeliczyć na gotówkę, toteż niektórzy zwracają uwagę na niewymierne korzyści w postaci poprawy samopoczucia Brytyjczyków, co nie jest bez wpływu choćby na ich nastawienie do wydawania pieniędzy i motywację do pracy. Rząd tnący wydatki od pewnego czasu daje do zrozumienia, że poczucie życiowej satysfakcji i poziom przychodów niekoniecznie muszą iść w parze. Źródło: The Polish Observer Dołącz do POLEMI na facebooku i BĄDŹ NA BIEŻĄCO! |
Paczki do Polski - AngliaPolska.pl ✔️ Paczki z Anglii, Szkocji, Walii do Polski £23.99 za 24.5kg -... | Osteopatia, Kręgarz, Masaż Leczniczy, Fizjoterapia Dorosłych i Dzieci Gabinet Osteopatii, Kręgarz i Chiropraktyk oraz Masaż Leczniczy i... |