30-osobowa grupa wandali sterroryzowała angielską okolicę! Wielkie zniszczenia, okna powybijane, samochody spalone - ludzie chowali się w domach ze strachu! |
Utworzony: sobota, 01 lutego 2025 22:51 |
Kilkudziesięcioosobowa grupwa wandali sterroryzowała angielską okolicę w ubiegły weekend, dokonując ogromnych zniszczeń i doprowadzając do paniki wśród mieszkańców. Policja zareagowała dopiero, gdy przestępców już nie było.
r e k l a m a
Jak informuje Mirror, spokojna dotąd okolica Cambridgeshire stała się areną brutalnych aktów wandalizmu. Grupa zamaskowanych sprawców, licząca co najmniej 30 osób, siała spustoszenie w kilku wsiach, niszcząc pola uprawne, demolując ogrody i podpalając samochody mieszkańców. Największy chaos wybuchł w ubiegły weekend, a lokalna społeczność czuje się pozostawiona sama sobie.
Świadkowie relacjonują, że na miejsce zdarzenia przyjechało około 30 pojazdów, których kierowcy rozjeżdżali prywatne tereny, wybijali okna w sklepach i wzbudzali strach wśród mieszkańców. Wśród ofiar znaleźli się rolnicy, których plony zostały całkowicie zniszczone. Niektórzy mieszkańcy określają te wydarzenia jako najgorszą noc w historii regionu. Po incydencie odbyło się pilne spotkanie mieszkańców w Manea British Legion Club, na którym obecny był lokalny poseł Steve Barclay. Wielu uczestników wyraziło oburzenie z powodu braku natychmiastowej reakcji służb. Jeden z rolników ostrzegł, że ludzie mogą zacząć bronić swojego dobytku na własną rękę, jeśli policja nie zapewni im ochrony. Rolnik Matthew Latter z Chatteris opowiedział o dramatycznej sytuacji, w której musiał zabarykadować się w domu wraz z rodziną, gdy napastnicy sforsowali bramę na jego posesję. Jego siedmioletnia córka płakała ze strachu, a on sam czuł się całkowicie bezsilny. Podobne sceny rozgrywały się w innych miejscowościach, takich jak Manea, Wimblington, Welney, Fordham i Ely. Kolejny rolnik, Robert Sears, stanął twarzą w twarz z konwojem 25 pojazdów terenowych, które wtargnęły na jego ziemię. Gdy próbował ich zatrzymać, został zaatakowany, a jego własny samochód został staranowany. - Nie chodzi tylko o straty materialne, ale o poczucie naruszenia naszego bezpieczeństwa – mówił na spotkaniu z przedstawicielami władz. Lokalne służby znalazły się w ogniu krytyki za opieszałość i brak działań. Robert Sears zadzwonił pod numer alarmowy 999 od razu po przyjeździe wandali, ale usłyszał, że funkcjonariusze mogą przybyć dopiero za kilka godzin. Policja tłumaczy się brakiem zasobów oraz koniecznością reagowania na inne incydenty w regionie. Jednak dla mieszkańców to marne pocieszenie. Komendant Nick Dean przyznał, że reakcja policji była niewystarczająca i zobowiązał się do wszczęcia dochodzenia w tej sprawie. PB / POLEMI.co.uk Fot.: 1000 Words / Shutterstock © Wszystkie prawa zastrzeżone. Całość jak i żadna część utworów na POLEMI.co.uk, nie może być rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i sposób bez zgody Redakcji POLEMI. |
|
|
|
|
|
|
|
|
| Podróż na wyspę Skye oraz Isle of Harris i Isle of Lewis - jak zaplanować wycieczkę i co warto zwiedzić |
|
|
|
|
|
|