Kupiłem sobie iPada |
Otóż niedawno kupiłem sobie iPada, iPada mini. Długo i dzielnie broniłem się przed apple'owską pokusą, ceny jak wiadomo skutecznie pomagają się bronić, ale jak wprowadzili na rynek to słodkie 7,2 calowe maleństwo uległem i kupiłem.
r e k l a m a
Zobacz także: Niepotrzebne, bo ostatecznie mogłem się bez tego obejść, choć coraz bardziej doprowadzało mnie do szału dzilenie się laptopem z innymi członkami rodziny. Jak dotąd była to jedynie moja żona, ale córka mi podrosła i szybciutko, bez najmniejszych problemów wdrożyła się w cyfrowy świat, a do laptopa powoli robiła się mała kolejka. "Za pieniądze, których nie mamy", bo kupiłem to w bardzo przystępnym systemie kredytowym, w którym kupujesz i albo spłacisz to w sześć miesięcy i nie płacisz procentów, albo płacisz w ratach z procentami... jakoś tak. "By zrobić wrażenie na tych, których nie lubimy", tu to tak nie do końca, bo na nikim wrażenia robić nie chciałem, a raczej chodziło mi o to by być na czasie i nie odstatwać zbytnio od innych, a zwłaszcza od tych, których nie lubię, a którzy już coś takiego mają. Urządzenie, nie powiem, jest bardzo, bardzo - to znaczy ładne i ładnie działa, taki ‘klejnocik’ wśród licznej rodziny gadżetów. Nie miałem wcześniej, jak już wspomniałem, do czynienia z wyrobami Apple'a i muszę przyznać, że jestem zaskoczony. To urządzonko w relacji do większych iPadów ma zredukowane parametry, ale jak dla mnie, żeby użyć tu zwietrzałego już nieco określenia, jest "w dechę", czy też raczej w deseczkę, bo jak się to trzyma w ręku, i się zapomni, że są tam te wszystkie procesory, to ma się wrażenie, że trzyma się jakąś zgrabnie oszlifowaną i wypolerowaną deseczkę, czy coś takiego, i gdy się to coś tak trzyma, to czuje się jakiś podświadomy, dziwaczny nakaz, żeby to podrzucić, stuknąć tym w coś, od tak dla zabawy, ale potem zaraz myśli się o cenie i o tym jakie to może być wytrzymałe i ogląda się video na YouTubie, gdzie jakiś "szaleniec" przeprowadza test wytrzymałości iPada. Ów "szaleniec" kładzie iPada na stole i delikatnie strąca na kamienną posadzkę... i co? I jest rysa! Na pięknym, gładkim, wypolerowanym ekranie pojawia się przechodzące niemal przez cały ekran pęknięcie! Dziwnym zbiegiem okoliczności, w tym samym momencie słyszę jak mój iPad ląduje na podłodze upuszczony przez córkę, której to bardzo przypadł do gustu, i jak na razie to wygląda na to, że kupiłem go dla nie dla siebie, a dla niej. Na szczęście nic się nie dzieje, ale ja na wszelki wypadek znajduję w internecie firmę ubezpieczeniową i ubezpieczam swoje cudo - nie córkę tylko iPada - co jeszcze powiększa koszty jego nabycia. Szybko też sprawdzam czy robią na to jakieś futerały i kupuję chińską podróbę appl'owskiej osłonki, bo na oryginał już mnie nie stać. I tak szczęśliwy, że zabezpieczyłem to coś przed zniszczeniem, zepsuciem, kradzieżą itd. uśmiecham się do żony, która mile zaskoczona nowym gadżetem zadaje mi nieuniknione pytanie: A ile to cudo kosztowało? I zanim jeszcze zdążę odpowiedzieć, nagle przypominam sobie, że mam coś ważnego do załatwienia na poczcie i muszę lecieć i jak wrócę to jej wszystko powiem. Wyrywam iPada z rąk mojej córki, wkładam do kieszeni kurtki - jakie to małe i poręczne - i wychodzę, i zamiast na pocztę idę na piwo... żeby to wszytko jakoś przemyśleć, jakoś się nad tym zastanowić, i wyciągnąć z tego jakieś daleko idące, głębokie wnioski. Grzegorz Przybyszewski POLEMI.co.uk © Wszystkie prawa zastrzeżone. Całość jak i żadna część utworów na POLEMI.co.uk, nie może być rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i sposób bez zgody Redakcji POLEMI.
Dołącz do POLEMI na facebooku i BĄDŹ NA BIEŻĄCO! |