Siła emigracji, czyli porozmawiaj z wnukami |
Gdy rok temu celnik na lotnisku w Poznaniu żartobliwie zapytał mnie: 'To ktoś tam w tej Trzciance jeszcze został?', za bardzo nie wiedziałem, o co mu chodzi i czy przypadkiem nie pomylił Trzcianek.
r e k l a m a
Zobacz także: Żartobliwy i co by nie mówić, ironiczny komentarz celnika przypomniał mi się kilka tygodni temu, gdy jak co roku w porze letniej odwiedzałem moje rodzinne miasto. Tym razem skala emigracji oraz sytuacja ekonomiczna do niej zmuszająca uderzyły mnie mocniej niż zwykle. Znajomi, rodzina, sąsiedzi, sąsiedzi sąsiadów, wszędzie był ktoś kto wyjechał, wyjeżdżał lub nad wyjazdem się zastanawiał - na miesiąc, na rok, na zawsze. Kilka razy w ciągu zaledwie tygodniowego pobytu udało mi się usłyszeć kilkuletnie dzieci mówiące w obcych językach. Dwujęzyczne dzieci, dzieci tęskniące za matkami wyjeżdżającymi dorobić, dzieci przyjeżdżające na wakacje do dziadków, by podszkolić swój polski... to wszystko działo się tuż obok na moim podwórku, a raczej na podwórku moich rodziców, dom, dwa domy, trzy domy dalej. Co stałoby się z miejscowościami jak Trzcianka bez emigracji? Strach pomyśleć, ale moim celem nie jest skupianie się na negatywach, które wszyscy i tak dobrze znamy - narodowa depresja jest wystarczająco głęboka i nie ma sensu jej tutaj jeszcze pogłębiać. Tym co mnie szczególnie zainteresowało było zupełnie nowe zjawisko, a mianowicie wspomniane już rodzące się za granicą dzieci, dla których polski nie jest już ich pierwszym językiem. Jest co prawda językiem ich rodziców lub jednego z rodziców, ale nie jest ich szkolnym językiem, nie jest językiem ich szkolnych kolegów i przyjaciół. No dobra ok., stało się i nikt nie będzie rozdzierał szat nad tym faktem, ale co mają powiedzieć biedni dziadkowie i zrozpaczone babcie? Z ich punktu widzenia sprawa nie przedstawia się tak różowo. Ja sam przed każdym wyjazdem do Polski zastanawiam się czy i tym razem moja córka wdroży się po rocznej przerwie i czy uda jej się porozmawiać z babcią. I tak rozważając to nowe wyzwanie nagle oczami wyobraźni ujrzałem małe szkółki językowe prowadzone pod hasłem: „Porozmawiaj ze swoimi wnukami”. Ujrzałem salę szkolną wypełnioną co bardziej ambitnymi, kochającymi swe wnuczęta dziadkami i babciami, którzy powodowani obawą, że utracą z nimi kontakt, pilnie uczą się języków. I tak oto ci, którym przez lata udawało się skutecznie uniknąć nauki języków teraz już jako dziadkowie przyswajają sobie nowe słówka, a miłość do wnucząt pozwala im pokonać wszystkie dotychczasowe bariery. Sam tego się nie podejmę, ale zachęcam kogoś przedsiębiorczego do założenia takich szkółek, szkółek ‘trzeciego wieku’, niech dziadkowie się uczą, niech uczą się angielskiego, niemieckiego, hiszpańskiego, włoskiego, greckiego... no, na grecki to może już trochę za późno. Niech udowodnią wnuczkom, jak bardzo je kochają i gdy taki uroczy malec zapomni jak powiedzieć po polsku: ‘babcia! kup mi to!’, babcia nie wykręcając się brakiem znajomości języków, w lot pojmie jego intencje i wysupła ostatnie grosze ze swojej obfitej polskiej emerytury. Grzegorz Przybyszewski POLEMI.co.uk © Wszystkie prawa zastrzeżone. Całość jak i żadna część utworów na POLEMI.co.uk, nie może być rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i sposób bez zgody Redakcji POLEMI.
Dołącz do POLEMI na facebooku i BĄDŹ NA BIEŻĄCO! |
PerfectBodyShape.co.uk - Suplementy diety UK (Oferta specjalna) PerfectBodyShape.co.uk to sklep interentowy w Wielkiej Brytanii,... |