Mój kolega jest właśnie tuż po zakupie nowego domu. To jest rozpacz. Poczynając od technologii - drewniany stelaż obłożony płytami kartonowo-gipsowymi - kończąc na wykonaniu. Wewnatrz nie ma żadnej murowanej ściany. Płyty są krzywo przymocowane, zarówno ścienne jak i sufitowe. Główne okna są krzywe - regulacji nie starcza. Okna dachowe źle zamontowane - nie domykają się. Do garażu leje się woda itd itd itd. Po 5-cio tygodniowej gehennie mailowej wykonawca przysłal managera projektu, który miał tylko jedną odpowiedź: its ok. Dopiero jak kolega postraszył, że weźmie independent surveyor to usłyszał: obviously we have a problem. Po czym łaskawie wykonawca zaczął przysyłać ludzi na poprawki. W przypadku tego "domu" gwarancja na wewnętrzne roboty to 2 lata, 10 lat na konstrukcję. Cóż ja bym takiego chłamu nie kupił.