W moim przypadku zdecydowaly nastepujace czynniki:
- owszem, klopoty sa teraz, ale jesli dostatecznie duzo osob zacznie wymagac respektowania obowiazujacych przepisow, to w przyszlosci nie bedzie sie trzeba przygotowywac do wyjazdu do Londynu jak za granice (no, chyba ze rzeczywiscie przejdzie ta niepodleglosc
), wymieniac pieniedzy, itp
- jako przedstawicielka polskiej mniejszosci, zawsze mialam tendencje do solidaryzowania sie z innymi mniejszosciami narodowymi
a spora ilosc Szkotow, z ktorymi studiuje, takie traktowanie na poludniu doprowadza do bialej goraczki - niby mowi sie, ze w UK wszyscy sa rowni, ale potem jak u Orwella, sa rowni i rowniejsi, jedne banknoty lepsze, a drugie gorsze... No to albo bylo ich nie wprowadzac, albo trzeba respektowac. Wiec sie solidaryzuje
Z punktu widzenia pragmatyki jednak, to nie sposob nie przyznac Ci racji i zgadzam sie, ze jest to pewien rodzaj walki z wiatrakami
Michał Michałowski napisał:
Chodzi o to że skoro wiesz że mogą byc problemy to czy nie lepiej i szybciej jest wypłacić pieniędze angielskie w bankomacie albo skorzystać z bankomatu w anglii niż tracić czas na wykłócanie się z kasjerem?