Pawel napisał:
Tylko, że wszystko, literalnie wszystko jest częścią światopoglądu takiego czy innego. Są takie pomysły, żeby ograniczyć nauczanie do jedynie słusznych koncepcji, ale wystarczy zadać następne pytanie "jakie koncepcje są słuszne" i naukowcy rzucą się sobie nawzajem do gardeł. Bo w prawdziwej nauce ( nie tej z telewizji, czy tej z podręczników szkolnych ) panuje sceptycyzm ( przynajmniej powinien, są "medialne" dziedziny wiedzy, w których wszelki sceptycyzm jest piętnowany, bez różnicy czy oficjalna koncepcja jest słuszna czy nie ) i należy wątpić w prawdziwość nawet najbardziej fundamentalnych teorii. I to jest coś czego warto byłoby nauczyć ludzi przede wszystkim.
Ale nie da się małych dzieci, ufnych w słowa dorosłych, chcącyh w wielkim świecie znaleźć coś stałego, pewnego, uczyć, że nie ma rzeczy na świecie, która byłaby pewna. Ale można im pokazać, że jest wybór i, że różni ludzie są przekonani, że różne koncepcje mogą być słuszne - i może pobudzi je to do zastanowienia się i kiedy będą gotowe, to zaczną same zauważać, że może świat jest nieco bardziej skomplikowany.
Co do samej religii w szkołach, to sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Kościól, chce oczywiście zrzucić całą organizację religii na państwo w przekonaniu, że w kraju zamieszkałym przez większość katolików, powinno tak być, a dodatkowo chce zaznaczyć swoją pozycję. Ale od momentu kiedy religia trafia do szkół, to zgodnie z naszą konstytucją koszty musi ponosić państwo. Liczenie pensji katechetów i koszty lekcji religii na konto kościoła jest delikatnie mówiąc "wybiegiem" mającym na celu pokazanie czegoś ... no właśnie - zupełnie prawdziwego, ale z zupełnie nieprawdziwą sugestią. Nie można przerzucić kosztów lekcji religii na kościól tak długo, jak będzie on nauczany w szkołach. Trzeba by zmienić konstytucję.
Takich przedmiotów jak bilogia, chemia czy fizyka nie powinno zabraknąc ale nie w takim rozległym kształcie bo co z tego że ktoś może się pochwalić oceną na świadectwie skoro po kilku latach nie będzie potrafił powiedzieć co to jest paciorkowiec... albo jak wyliczyć coś z fizyki.
|