Oficjalny ZAKAZ robienia zakupów w popularnych sklepach w UK! Polscy imigranci wyrzucani przez sprzedających - i Brytyjczycy są zadowoleni! |
Utworzony: wtorek, 28 sierpnia 2018 12:13 |
![]() r e k l a m a
Zobacz także:
Pani Joanna z Worcester opisała nam taką sytuację. Wraz z nastoletnią córką robiły w tego rodzaju sklepie delikatesowym zakupy i rozmawiały po polsku na temat listy zakupów. Przez cały czas dwójka pracowników za kasą uważnie się im przypatrywała. - Przechodziliśmy między półkami i rozmawiałyśmy. Widzieliśmy, że przyglądają nam się sprzedawcy i wymieniają między sobą jakieś uwagi, ale to zignorowałyśmy. Kiedy podeszłyśmy zapłacić za zakupy sprzedawca zapytał się, czy jesteśmy z Polski. Moja córka odpowiedziała, że tak, bo ja słabo mówię po angielsku. Sprzedawca odpowiedział, że nie może nas obsłużyć i ze względu na politykę sklepu nie możemy nic u nich kupić. Byłam tam pierwszy raz, ale często robię zakupy w podobnych sklepach. Zamurowało mnie - mówi Polka. - Nie chciałam jednak robić scen. Tym bardziej, że z tyłu zaczęła rosnąć kolejka. Po prostu wyszłyśmy, ale córka słyszała, jak jakaś Brytyjka, co stała za nami, zaczęła komentować, że Polacy panoszą się za bardzo i że słusznie nas nie obsłużono. Podobna sytuacja miała miejsce w Wombwell, o czym poinformowała pani Agnieszka. - Razem z chłopakiem weszliśmy do sklepu wracając z pracy i idąc na przystanek. Praktycznie na wejściu sprzedawca powiedział, że Polaków nie obsługuje, poznał chyba po naszej rozmowie. Mój chłopak zapytał, a co mu do tego i zaczął się kłócić, dwóch innych imigrantów z bliskiego wschodu przyszło i kazało nam wyjść. Zaczęła się lekka szarpanina, ale w końcu uspokoiłam chłopaka i wyszliśmy. Na drugi dzień wisiała tam kartka z napisem, że Polacy nie mogą zrobić tam zakupów. Po kilku dniach ją zdjęto, ale nigdy więcej tam nie poszliśmy. Natomiast pan Bartek z Hereford, dodatkowo został obśmiany przez innych klientów. - Takiego upokorzenia jeszcze w swoim życiu nie zaznałem - przyznaje. - Wszedłem i zacząłem robić zakupy. Jacyś nastolatkowie zaczepili mnie i zapytali czy wiem, gdzie coś leży i odpowiedziałem, że nie mam pojęcia, żeby zapytali sprzedawcę. Mówię nieźle po angielsku ale mam taki typowy polski akcent. I zwrócili właśnie na to uwagę i chcieli się dowiedzieć skąd jestem. Odpowiedziałem i odeszli. - I po chwili podszedł do mnie sprzedawca. Kazał natychmiast opuścić sklep, bo takich jak ja się tutaj nie obsługuje. I zobaczyłem naśmiewających się nastolatków, musieli iść do sprzedawcy i 'naskarżyć, że jestem z Polski'. Ale cholera jakie to ma znaczenie? Przecież też jestem klientem. Zacząłem się kłócić, ale tamta grupka też dorzucała jakieś swoje trzy grosze, poczułem się osaczony, więc wyszedłem. - Ja rozumiem, że może się zdarzyć jakiś uciążliwy klient. Jestem w stanie sobie nawet wyobrazić polskiego imigranta, który po pijanemu próbuje kupić alkohol. Ale przecież nie powinno się wrzucać wszystkich do jednego worka i zakazywać całej społeczności robienia zakupów - żali się Polak. Patryk Bonkiewicz / POLEMI.co.uk Fot.: O.PASH / Shutterstock © Wszystkie prawa zastrzeżone. Całość jak i żadna część utworów na POLEMI.co.uk, nie może być rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i sposób bez zgody Redakcji POLEMI.
Dołącz do POLEMI na facebooku i BĄDŹ NA BIEŻĄCO! |
|
|
![]() Uważaj co wrzucasz do takiego kosza na śmieci! Council może nałożyć na Ciebie karę w wysokości 400 funtów! |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
![]() Wózki widłowe, maszyny budowlane Praca stała i dodatkowa. Szukasz pracy, podnieś swoje kwalifikacje... | ![]() Polska obsługa prawna w Szkocji Dallas McMillan jest renomowaną firmą adwokacką w centrum Glasgow,... |