Złamane ognie, czyli szare barwy emigracji... |
Znałam kiedyś dwoje ludzi pełnych radości, wiary w przyjaźń i dobro, optymistycznie patrzących w przyszłość, kochających swoją Ojczyznę i siebie na wzajem.
r e k l a m a
Zobacz także: Teraz mówią o sobie - uciekinierzy, straceńcy, outsaiderzy. Trudno mi opowiadać o ich tragedii. Dotyka bowiem najbardziej bolesnych, a często i najintymniejszych sfer ich egzystencji. A zaczęła się od galopującego polskiego kryzysu - nie tylko ekonomii, ale może przede wszystkim - wartości. Cofnijmy się jednak najpierw do momentu, kiedy ich drogi się łączą. Poznali się 10 lat temu na wernisażu jako mężczyzna po przejściach i kobieta jeszcze... bez przeszłości. On dziennikarz, ona urzędnik. Wynajmują dwupokojowe mieszkanie za 1000 złotych. Początki są radosne a oni ze sobą szczęśliwi. Finanse nie lokują ich na wyżynach elity społecznej. Są jednak powszechnie szanowani i lubiani. Wszyscy chętnie odwiedzają ich dom - bo wspaniała atmosfera, bo każdego traktują w kanonie polskiej tradycji "gość w dom, Bóg w dom". Z racji jego zawodu są częstymi bywalcami koncertów, wystaw, wernisaży. Kwitną swoim szczęściem. Miłość jest ich radością i przez pryzmat miłości patrzą w przyszłość. On zarabia już trochę więcej, ona awansuje i dostaje podwyżkę. Planują więc pożyczkę na małe, ale własne "M". Wydaje się, że będzie dobrze, że się uda. Wspinają się pod kątem 45 stopni; jest ciężko, ale wciąż wzwyż. Aż do feralnego lutowego dnia, który przetasował ich życie. Telefon. On miał wypadek - uszkodzony rdzeń kręgowy. Lekarska diagnoza jest jednoznaczna: minimum rok rehabilitacji i brak gwarancji na odzyskanie pełnej sprawności fizycznej i intelektualnej. To posuwa ich nieuchronnie w przepaść. On z dnia na dzień traci pracę i choć jest pełnoprawnym obywatelem kraju, nie otrzymuje od niego najmniejszej pomocy. Ona nie zarabia wystarczająco dużo, żeby utrzymać dom. Rosną zobowiązania. Więc jakaś chwilówka, jakaś przyjacielska czy rodzinna pożyczka. Pogłębia się strach i stres. Każdy dzwonek do drzwi albo telefon budzi panikę - może to właściciel wynajmowanego mieszkania - od paru miesięcy zalegają z czynszem. Jego leczenie pochłania krocie. Poza tym trzeba spłacać kredyt zaciągnięty w banku po wypadku. I jeszcze codzienność. Jakże inna niż parę miesięcy temu. Nikt nie odwiedza już tego cudownego domu, nikt nie chce oglądać jej stroskanej twarzy i jego siedzącego w fotelu, często nieruchomo wpatrującego się w jakiś punkt na ścianie. Ale każdy chce radzić - zostaw go, ułóż sobie życie, przez niego masz jedynie kłopoty, znika dawna ty - pogodna i beztroska. Odejdź od niej, ona nie umie się tobą zająć, nie dorównuje ci intelektualnie, nie potrafi sprostać wyzwaniu. A gdzie miłość, zaufanie? Czy tylko przysięga w Kościele zobowiązuje do lojalności? Ona sądzi inaczej. On też. Przecież wciąż się kochają. Chociaż dzisiaj trochę inaczej. Mija półtora roku. On czuje się już na tyle dobrze, żeby móc pracować. Tylko gdzie? "Wypadł" z medialnego obiegu, zawiódł. Nikt nie chce ofiarować pracy. Ona ma długów prawie tyle ile zarabia. Impas. Klęska. Pominę pozostałe szczegóły tego czasu w ich życiu. Dość, że nie widzą innej możliwości jak wyjazd za granicę. Zamykają się za nimi drzwi. Zapadła klamka, zapadła kurtyna ciemności nad tym co pozostawiają za sobą. Pakują najpotrzebniejsze rzeczy w samochód - łącznie z kołdrą i komputerem - i ruszają przed siebie. Dziś mają za sobą sześć lat pobytu na obczyźnie. Różne kraje, ale wciąż te same początki i końce. Najpierw pełne nadziei, potem rozgoryczenia. Są zmęczeni i zagubieni. Tęsknią za krajem, którego już nie ma. Nawet za ludźmi, którzy zawiedli. Bo to było ich życie. A tu i teraz? Smutne trwanie na Wyspie. Życie robotników. Ponieważ na inną pracę liczyć nie mogą. Znów wynajęty kąt - ale teraz z grzybem na ścianach, zimnem pod wytartą wykładziną i wciąż siąpiącym deszczem. Oni też są deszczowi. W oczach zamiast światła mgła. I tylko miłość pozostała. Wprawdzie smutna i czasem trudna, ale to jedyne co mają na własność i na zawsze. Autor: Matylda POLEMI.co.uk © Wszystkie prawa zastrzeżone. Całość jak i żadna część utworów na POLEMI.co.uk, nie może być rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i sposób bez zgody Redakcji POLEMI.
Dołącz do POLEMI na facebooku i BĄDŹ NA BIEŻĄCO! |