czwartek, 21 listopada 2024
Portal Informacyjny w UK, Wielkiej Brytanii | Polish Community Online in the United Kingdom

r e k l a m a  |





Lecimy do Hiszpanii (Andaluzja) - jak zaplanować podróż z Wielkiej Brytanii, co warto zwiedzić. Kompleksowy poradnik turystyczny
Utworzony: środa, 14 września 2011 20:02 (Poprawiony: środa, 08 kwietnia 2020 15:59)
Lecimy do Hiszpanii (Andaluzja) - jak zaplanować podróż z Wielkiej Brytanii, co warto zwiedzić. Kompleksowy poradnik turystyczny Kolejny ciekawy pomysł na spędzenie wolnego czasu, inny niż wakacje w Polsce. Kolejny raz proponuję Hiszpania, a mówiąc mniej oględnie, Andaluzja. Przedstawiamy kompleksowy poradnik podróży - jak zaplanować podróż, o czym pamiętać i co warto zwiedzić.

  • Wstęp, przygotowanie i rezerwacje
  • Dzień pierwszy - Ronda
  • Dzień drugi – Granada
  • Dzień trzeci – Malaga
  • Dzień czwarty – Kordoba
  • Galeria zdjęć

r e k l a m a




Wstęp, przygotowanie i rezerwacje
Zobacz także:
Rezerwując lot prawdopodobnie zarezerwujesz lot do Malagi (szczerze mówiąc to nie wiem czy są też loty do pozostałych większych miast tego regionu), jeśli masz ochotę na duże zwiedzanie a nie tylko leżenie na plaży, pomyśl o wynajęciu samochodu.

Większość przewoźników (łącznie z Ryanair) oferuje pomoc w wynajmie zaraz po zakończeniu rezerwacji i powiem szczerze ze warto bo cena jest naprawdę dobra Koszt za 7 dni wyniesie trochę więcej niż £75. Do tego trzeba doliczyć cenę paliwa bo wypożyczalnia prosi o nie tankowanie przed zwrotem (trochę to dziwnie ale cena według której jest liczona oplata za paliwo, jest dokładnie taka sama jak ceny na lokalnych stacjach paliwowych, wiec jest ok). Do tego można doliczyć ok. £40 na ubezpieczenie samochodu (właściwie to nie trzeba ale dodatkowe ubezpieczenie redukuje „excess fee” na wypadek gdyby się coś stało), i ewentualne ubezpieczenie pasażerów. Wszystko razem powinno zamknąć się w około £200 (wliczając dodatkowe ubezpieczenie samochodu i dodatkowe ubezpieczenie pasażerów).

Jeśli zdecydowaliście się na samochód, upewnijcie się ze wasza nawigacja ma nowe mapy. Jeśli została kupiona rok lub więcej temu, jazda może zamienić się w koszmar. Jest tam cale mnóstwo nowych dróg i autostrad, które na 2-3 letniej mapie będą figurowały jako drogi gruntowe, lub co gorsza nie będzie ich wcale. Uwierzcie mi - wiem z doświadczenia.
r e k l a m a


HOTEL

Kolejny raz kolejny mogę polecić użycie wyszukiwarki www.booking.com jest naprawdę dobra. Dają opcje wyboru ceny, tzn za tę sama rezerwacje można zapłacić mniej lub kilka procent więcej. W pierwszym przypadku płaci się za cały pobyt w momencie robienia rezerwacji, a do tego nie przysługuje prawo do rezygnacji, czyli jak by cos się stało to pieniędzy nikt wam nie odda. W przypadku drugim pobierana jest opłata za jeden dzień pobytu (lub nie płaci się nic – to zależy od hotelu), a do tego można zrezygnować na 48 godzin przed przyjazdem i odzyskać wpłacone pieniądze. Pozostałą część opłaty reguluje się w dzień opuszczania hotelu. Najlepszym rozwiązaniem zdaje się zarezerwować hotel w samej Maladze (a raczej na jej obrzeżach), da wam to dobry punkt wypadowy do pozostałych części Andaluzji.

Dzień pierwszy - Ronda
Miasto położone ok. 110 km na północny zachód od Malagi. Spory odcinek to płatna autostrada. Warto jednak wydać dodatkowych parę euro po to żeby trochę „przydusić”, tym bardziej że ostatnie 40 kilometrów prowadzi przez góry. Droga dobra i szeroka ale kręta a do tego wspinająca się pod górę do wysokości prawie 1000 m.n.p.m. więc niestety prędkości 40 km/h praktycznie nie da się przekroczyć.

Ronda to miasto na szczycie całkiem sporej góry. Widok z tarasu widokowego na obrzeżach starego miasta, zapierający dech.

Co w Rondzie? Prócz tarasu widokowego oczywiście stare miasto, nieduże ale bardzo stare. Główna atrakcja w miasteczku to most przerzucony nad kanionem na wysokości 120 m, oraz Plaza del Torros de Ronda, czyli arena walk byków. Warto dodać ze najstarsza w Hiszpanii. Więcej informacji na temat Rondy znajdziecie w Wikipedii. Proponuje użyć jednak wersji angielskiej bo polska jest znacznie okrojona.

W drodze powrotnej można zahaczyć o Marbellę. Piękne i bogate miasteczko położone nad morzem, a także jeden z ważniejszych portów na trasach promów pasażerskich z Emiratów Arabskich i USA. Ale tak poza tym w Marbelli żadnych „większych” atrakcji nie ma, ale zobaczyć tak czy inaczej warto, chociażby ze względu na naprawdę przepiękne plaże.

Marbella / fot. Piotr Igliński
Dzień drugi – Granada
Mówiąc Granada, myślimy – Alhambra. Kompleks pałacowy Alhambra jest główną i największą atrakcją w mieście. Zaryzykował bym stwierdzenie że również jedną z największych w Europie. Jeśli myślisz o wizycie, musisz dużo wcześniej zarezerwować bilety, ponieważ dzienna ilość odwiedzin jest limitowana. Jest kilka opcji przy rezerwacji. Te które nas interesują to Alcazaba, Generalife i ogrody (Alcazaba to najstarsza część a Generalife to „wyższy pałac”) cena to ok. 8 euro.

Opcja druga „General visit”. Do wyżej wymienionych dochodzi (mówią że największa atrakcja), Pałac Nazira. Cena to ok. 2 euro więcej. Inna opcja to wizyta nocna. Rezerwując bilety zastanów się dokładnie na która godzinę możesz dojechać do Granady gdyż bilet bukuje się na określony czas.

Bilet do Alhambry zarezerwujesz tutaj: www.servicaixa.com/...

Kiedy już tam będziesz, pamiętaj żeby mieć przy sobie tę samą kartę której użyłeś przy robieniu rezerwacji bo inaczej nie będziesz mógł odebrać biletu.


Granada

Mówią że piękna, ale prawda jest taka że jeśli myślisz o Alhambrze i zwiedzeniu Granady przedtem lub potem, nie wiele jesteś w stanie zobaczyć jeśli masz tylko jeden dzien. Warto byłoby pomyśleć o tym żeby w Granadzie przenocować a jeśli nie, to ogranicz się do szybkiego obejrzenia Barrio Gotico, z Granada Catedral jako punktem obowiązkowym, potem znajdź kafejkę (churreria) niedaleko Katedry i skosztuj tradycyjnych churros, takich jak być powinny (zarówno jeśli chodzi o jakość jak i o rozmiar porcji) i ruszaj w drogę powrotną. Nastaw nawigacje na: Cuevas de la Nerja


Cuevas de la Nerja

Cuevas – jaskinie, Nerja – niewielka miejscowość ok. 50 km od Malagi. Z Granady do Nerja powiedzie was autostrada, malowniczo biegnąca pomiędzy naprawdę wysokimi górami, usiana tunelami i wiaduktami. Prawie 100-kilometrowa „przejażdżka” robi naprawdę niesamowite wrażenie, a kiedy nadejdzie czas do Cuevas powiodą was drogowskazy. W tym akurat wypadku droga jest naprawdę rewelacyjnie oznakowana.

Cena za wstęp 7 euro dorośli, 3.50 dzieci od 6 do 12 lat.

Jeśli jaskinia to tylko wielka dziura w ziemi, to jaskinia w Nerja jest dziurą tak wielką jak można to sobie tylko wyobrazić. Ociekająca surrealizmem - jak dla mnie absolutny hit. Cuevas de la Nerja są z całą pewnością jednym z tych miejsc o których nie można zapomnieć, po tym jak się je zobaczyło.
Dzień trzeci – Malaga
Jeśli mieszkasz gdzieś poza centrum Malagi (lub nawet na obrzeżach) porzuć samochód i wybierz się do miasta autobusem. Zaoszczędzi ci to sporo stresu. Po pierwsze nie będziesz musiał walczyć z nawigacją, która będzie próbowała wepchnąć Cię w uliczki zamknięte z powodu robót drogowych, a po drugie walczyć i o miejsca parkingowe gdzieś blisko centrum i wywalać na nie całkiem sporo pieniędzy.

Port Malaga / fot. Piotr Igliński


I znowu obowiązkowo stare miasto. Obowiązkowo, przytłaczająca swoim rozmiarem Katedra. Dla tych co lubią - Muzeum Picasso oraz Casa Natal de Picasso (miejsce narodzin artysty).

Alcazaba (z arabskiego – cytadela), wybudowana w XI w, sąsiadująca z ruinami Rzymskiego teatru z II w n.e., Nie tak sławna jak ta w Granadzie, choć według mnie dużo ładniejsza (ale to chyba tylko moja opinia). Za 6.50 dostaniecie bilet „kombinowany” do Alcazaby i położnego sporo wyżej Castillo Gibralfaro.
W samym zamku tak naprawdę nic nie ma. Tak naprawdę to nie ma nawet zamku jako takiego. Jest kilka wierz i są mury obronne. Po co więc tam wchodzić? Dla widoku na miasto… Spacer murami w słoneczny dzień, całe miasto gdzieś daleko pod waszymi stopami a nad głowami tylko chmurki. Nieziemski widok na zarówno port, jak i cała Malagę, a w drodze powrotnej pomiędzy Zamkiem a Alcazabą taras z kolejnym genialnym widokiem, tym razem na lokalną „Plaza del Torros de Malaga” i część portową Malagi.
Dzień czwarty – Kordoba
Niestety trzeba będzie spędzić trochę czasu w samochodzie bo do pokonania jest ok. 170 kilometrów. Pocieszające jest to że od początku do końca jedziemy autostradą z dobrym limitem prędkości i zasadniczo wolną od foto radarów.

Parking na obrzeżach starego miasta, łatwo dostępny i dobrze oznakowany.

W Kordobie...
Alcazar de los Reyes Cristianos (Palac chrzescijanskich wladcow Kordoby). Warty zobaczenia chociażby ze względu na ogrody, ale tak naprawdę prócz nich zbyt wiele tam nie ma. Cena za wstęp, 4 euro, też do zniesienia.

Z pałacu kierujemy się do moim zdaniem największej atrakcji - La Mezquita. Cena za wstęp – 8 euro. W środku - szok. Katolicki kościół, wybudowany w VII wieku, przerobiony na meczet, potem znowu na katedrę Katolicką. Nie będę się dużo rozpisywał na ten temat bo nie ma takiej potrzeby. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat historii tego miejsca, poszukajcie w Wiki lub google. Powiem tylko że prawie 2,5 tys m2 robi oszołamiające wrażenie. Od siebie dodam jeszcze, że jeśli macie jakąkolwiek możliwość zobaczenia tej katedry - musicie to zrobić!.

La Mezquita / fot. Piotr Igliński


Z katedry koniecznie na stare miasto. I tu tak jak w większości, myślę, hiszpańskich miasteczek. Gąszcz wąskich uliczek poprzeplatanych pomiędzy starymi kamienicami. Najlepsze, według mnie rozwiązanie, to schować mapę do kieszeni i pozwolić się sobie zgubić. Po prostu dryfować ulicami starego miasta. Zawsze po drodze znajdzie się coś fajnego.

Aha, jest jeszcze synagoga, wiekowa bo z XIV wieku. Jeśli idąc starym miastem przypadkiem ja znajdziecie – wejdźcie, jeśli nie, nie szukajcie bo tak naprawdę nie jest tego aż tak bardzo warta. Jest wielkości dużego pokoju, a w środku… W środku tak naprawdę nic nie ma. Wstęp jak by co jest darmowy, zakładając że jesteście obywatelami EU. Jeśli zajdzie podejrzenie że jesteście z poza Unii, zapłacicie za wstęp coś ok. 0,30 euro (to tak tytułem ciekawostki).

To by było tak pokrótce tytułem Cordoby. W drodze powrotnej, ok. 50 km przed Malagą, prawdopodobnie natkniecie się na drogowskazy do miasteczka o nazwie Antequera - warto zjechać. Na miejscu do zobaczenia kolejna Alcazaba (de Antequera). Nie tak okazała i ładna jak dwie poprzednie (Granada i Malaga), ale widok na miasto ze szczytu jednej z wierz z całą pewnością wart zapłacenia pięciu euro. Do tego miasteczko ślicznie położone na zboczu góry. Całość powiedział bym utrzymana w lekko senno – bajkowym klimacie.

Zdaję sobie sprawę, że to co udało mi się tu przedstawić, to tylko niewielki kawałek Andaluzji, ale jak dla mnie i tak wystarczająco dużo.

Jak dla mnie, tydzień leżenia na plaży, z drinkiem w ręce nie ma nawet porównania do widoku z mostu w Rondzie, czy spaceru pomiędzy lasem kolumn w La Mezquita... Polecam!.
Galeria zdjęć

Piotr Igliński / POLEMI.co.uk
Fot.: Piotr Igliński / Shutterstock

Linki sponsorowane
Dołącz do POLEMI na facebooku i BĄDŹ NA BIEŻĄCO!

 

PASAŻ POLEMI - OFERTY SPECJALNE


Darius Roofing Services
Świadczę usługi dekarskie od 2008 roku. Zajmuje się naprawą...

Kardas Productions
Zajmujemy się promocją firm w social media, pomagając naszym...
alt
Osteopatia, Kręgarz, Masaż Leczniczy, Fizjoterapia Dorosłych i Dzieci
Gabinet Osteopatii, Kręgarz i Chiropraktyk oraz Masaż Leczniczy i...

TONIO MIĘDZYNARODOWE PRZEKAZY PIENIĘŻNE
TONIO - Przekazy pieniężne z Wielkiej Brytanii do Polski i z...

Pozostałe oferty

Furniture4less (Meble dla dziecka)
W naszym sklepie Furniture4Less.eu znajdziesz dokładnie...
TomTom TomTom
Firma TomTom jest liderem na rynku motoryzacji w...
Novatech Novatech
Novatech to jeden z wiodących sklepów komputerowych w...
bon prix Bon prix
Bon prix to największy Dom Sprzedaży Wysyłkowej w Polsce...