W jakim mieście w Szkocji drogi są najbardziej dziurawe? |
Utworzony: poniedziałek, 31 stycznia 2011 17:06 |
Nie tylko Polska ma problem z fatalnym stanem nawierzchni dróg. Najzimniejszy do stu lat grudzień sprawił, że uszkodzone jezdnie w Wielkiej Brytanii zaczęły przypominać szwajcarski ser. Najgorzej pod tym względem jest w Glasgow.
r e k l a m a
Zobacz także:
"Utrzymywanie nawierzchni lokalnych tras w dobrej kondycji jest dla nas priorytetem. Robimy co możemy, aby skutki tak mroźnej zimy były jak najmniej odczuwalne dla kierowców przemierzających drogi naszego hrabstwa" - zapewnił Norman Hume, minister do spraw autostrad w Essex. Nie zawsze się to jednak udaje. Nienadążająca z wypełnianiem ubytków na drogach, lokalne władze często próbują ostrzec kierowców o utrudnieniach stawiając obok dziur słupki w kolorze czerwonym. Liczba tego typu konstrukcji w UK przekroczyła już 2 miliony. Łatwo nie będzie Naprawa szkód, które wyrządziły mrozy i śnieg z pewnością nie jest zadaniem łatwym do wykonania, zwłaszcza, że w tym roku lokalne władze otrzymały 165 milionów funtów mniej niż w roku 2010. Przewodniczący wydziału transportu i ekonomii LGA Cllr Peter Box tak skomentował ową sytuację: "W ubiegłym roku średnio co 33 sekundy naprawiana była jedna dziura. Teraz z okrojonym budżetem na renowacje nawierzchni, rok 2011 będzie bez wątpienia czasem walki o utrzymanie dróg w jak najlepszym stanie przy jak najmniejszych kosztach. To będzie niezwykle trudne zadane". Minister Transportu Norman Baker tłumaczy z kolei, że rząd jest świadomy jak ważne dla obywateli Wielkiej Brytanii są lokalne trasy, dlatego też pomimo konieczności cięć w budżecie zdecydowano się przeznaczyć dodatkowe środki na niecierpiące zwłoki renowacje. "W przeciągu czterech nadchodzących lat wydamy 6 miliardów funtów, aby program napraw dróg lokalnych był jak najbardziej efektywny" - oznajmił Baker. Najgorzej jest w... Tymczasem kierowcy w UK wybrali miasto, które ich zdaniem zasłużyło na miano najbardziej "podziurawionego" na Wyspach. Tym mało zaszczytnym tytułem może pochwalić się Glasgow. Na drogach tej szkockiej metropolii doliczono się ponad 10 tysięcy ubytków, a głębokość niektórych sięga nawet jednego metra. Czas naprawy ubytku po zgłoszeniu zagrożenia przez prowadzących pojazdy zajmuje tam nawet do 4 tygodni. "Wpadłem w jedną z dziur co spowodowało pęknięcie opony. To już kolejny raz, kiedy muszę wydać ciężko zarobione pieniądze, aby doprowadzić mój samochód do normalnego stanu. Wszystko przez te fatalne drogi. Zaczynam mieć tego dość" - żalił się na portalu internetowym fixmystreet.com jeden z miejscowych kierowców. Władze Glasgow obiecują jeszcze bardziej przyłożyć się do remontów. Na efekty pozostaje nam zatem tylko czekać. A jak będzie na innych brytyjskich drogach? Źródło: www.thepolishobserver.co.uk Dołącz do POLEMI na facebooku i BĄDŹ NA BIEŻĄCO! |
|
|
|
|
Sceny jak z filmu na ulicach Londynu! Spłoszone konie wywołały chaos - zniszczone auta i poturbowani ludzie! |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|