Druzgoczące informacje o wybuchu kolejnej epidemii! Tym razem to coś znacznie gorszego niż COVID-19! |
Utworzony: niedziela, 22 maja 2022 13:40 |
Coraz więcej mówi się o wybuchu kolejnej epidemii – choroby znacznie gorszej niż COVID-19. Naukowcy jednak uspokajają, że druzgoczące informacje mają charakter mitu.
r e k l a m a
O sprawie pisze PAP Mediaroom. W sieci pojawiły się ostrzeżenia, że w związku z napływem uchodźców grozi nam kolejna epidemia, tym razem cholery i/lub czerwonki. Eksperci uspokajają: nie musimy obawiać się epidemii tych chorób w naszym kraju. Zawsze jednak należy myć ręce i nie pić wody z nieznanego źródła. Niepokój wywołała informacja o zagrożeniu wybuchu epidemii cholery i czerwonki w Ukrainie, przekazana przez władze oblężonego przez Rosjan Mariupola. Powodem takiego komunikatu są warunki, które sprzyjają rozwojowi patogenów wywołujących obydwie choroby: coraz wyższe temperatury powietrza, zwłoki wciąż pozostające pod gruzami budynków, problemy z czystą wodą i skrajnie niehigieniczne warunki życia cywilów ukrywających się przed rosyjskimi żołnierzami.
Cholera o bardzo zakaźna i groźna choroba układu pokarmowego wywoływana przez bakterie o nazwie: przecinkowce cholery. Objawy cholery to silna biegunka bez gorączki i bólu brzucha oraz wymioty i drżenie mięśni; stolce są wodniste, pozbawione krwi i śluzu, o rybim zapachu, a pacjent nie jest w stanie nad ich oddawaniem zapanować (nie odczuwa parcia). Drogą zarażenia się jest najczęściej spożycie skażonej wody lub zanieczyszczonego jedzenia, rzadko dochodzi do zarażenia się wskutek kontaktu z chorym człowiekiem. Leczenie to podanie odpowiednich antybiotyków. Istnieje doustna szczepionka przeciwko tej chorobie; droga ochrony to częste mycie rąk, picie nieskażonej wody, jedzenie pokarmów po obróbce termicznej (w rejonach zagrożonych występowaniem cholery). Czerwonka to groźna zakaźna choroba układu pokarmowego wywoływana przez bakterie Shigella, a do wywołania czerwonki wystarczy niewielka liczba komórek (badania wykazały, że raptem 10). Objawy czerwonki to gorączka (ok. 1-3 dni po zakażeniu się bakteriami), a następnie: niechęć do jedzenia, nudności, wymioty, kurczowe bóle brzucha, wodnista biegunka, w której z czasem pojawia się krew i śluz. Czerwonka szybko prowadzi do brzemiennego w skutkach odwodnienia, może dać powikłania m.in. ze strony układu nerwowego lub przebiegać jako sepsa, dlatego nie należy lekceważyć jej objawów i w razie ciężkiego przebiegu szukać pomocy w szpitalu. Drogą zakażenia jest, podobnie jak w przypadku cholery, spożywanie zanieczyszczonej wody i pokarmu; bakterie mogą przenosić też owady, np. muchy. Objawy czerwonki często samoistnie mijają po upływie 7-10 dni, często jednak leczona jest antybiotykiem. Podobnie jak cholera, czerwonka jest poważnym problemem zdrowotnym w krajach z małym dostępem do czystej wody i kiepskim nadzorem nad produkcją żywności. W Polsce (a także na Wyspach) notuje się sporadycznie przypadki cholery oraz kilkadziesiąt przypadków czerwonki rocznie – w zdecydowanej większości przypadków zawlekają ją podróżni z krajów, w których obie choroby występują często. Nie ma złudzeń, że w niektórych rejonach w Ukrainie, szczególnie w miastach oblężonych przez Rosjan, w których brak jest dostępu do bieżącej wody oraz do opieki medycznej sytuacja epidemiczna faktycznie może być trudna. Specjaliści zapewniają jednak, że nie ma powodów obawiać się rozprzestrzeniania tej choroby w Polsce lub Wielkiej Brytanii. Lokalnie w Ukrainie zagrożenie istnieje, ale styl życia, który prowadzi się w Polsce i w UK, korzystanie z wody wodociągowej i chlorowanej, monitorowanie jej stanu, kontrolowanie i konfekcjonowanie żywności, mycie rąk, o którym „przypomnieliśmy” sobie wskutek pandemii COVID -19 – to wszystko zmniejsza ryzyko, choć całkowicie wykluczyć go się nie da – wyjaśnia epidemiolog i specjalista chorób zakaźnych prof. Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Przypomina, że transmisja tych chorób wymaga odpowiednich warunków. Zarówno cholera jak i czerwonka są to tzw. choroby brudnych rąk i skażonej żywności - a nad tym mamy kontrolę. Jeśli do tego sami będziemy przestrzegać zasad higieny, nie ma się czego obawiać. „Żeby się zarazić, trzeba wypić skażoną wodę, a więc mówiąc wprost, żeby Polak zakaził się przecinkowcem cholery, musiałby napić się wody z otwartego zbiornika, do którego ktoś spuściłby nieczystości osoby zarażonej cholerą. Umówmy się, że jest to jednak niezwykle mało prawdopodobne. Po pierwsze imigranci z Ukrainy korzystają przecież z węzłów sanitarnych, a po drugie większość Polaków też raczej nie pije wody z tego typu zbiorników, bo korzysta z sieci wodociągowej, ewentualnie sięga po wodę butelkowaną. Choć więc nie mogę powiedzieć, że zakażenie przecinkowcem cholery w Polsce nie jest niemożliwe, to jednak jest bardzo, bardzo trudne” – przekonuje dr Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. „Warto dodać, że ostatnia epidemia cholery w Polsce miała miejsce pod koniec XIX wieku, później odnotowywano jedynie pojedyncze przypadki zawleczone z innych krajów. Powiedzmy sobie szczerze: migranci z Ukrainy, szczególnie, gdy mają dostęp do węzła sanitarnego, do pryszniców, korzystają z nich i myją się, nie sądzę więc, żeby przybycie - nawet 3 mln gości z Ukrainy - znacząco zmieniło sytuację epidemiologiczną w Polsce w kwestii tych chorób. Warto też podkreślić, że w Ukrainie od dawien dawna nie stwierdzono przypadków cholery, a jeżeli chodzi o czerwonkę, to liczba zachorowań nie przekraczała tam średniej europejskiej” – mówi dr Dzieciątkowski. Jeśli ktoś jednak ma jeszcze jakiejkolwiek wątpliwości, niech weźmie pod uwagę fakt, że u osób przybywających do naszego kraju z problemami zdrowotnymi prowadzony jest tzw. nadzór syndromiczny. „Oznacza to, że np. biegunka wymagająca hospitalizacji jest szybko identyfikowana i szansa na rozprzestrzenianie się choroby jest niezwykle mała. Wymagałaby tzw. skontaminowania, czyli wtórnego zanieczyszczenia wody lub żywności, co w naszych warunkach jest mało prawdopodobne” – zwraca uwagę prof. Joanna Zajkowska. Hipotetycznie takie ryzyko mogłoby stworzyć zatrudnienie przy produkcji żywności osoby z objawami choroby, nieprzestrzegającej zasad higieny – jednak trudno sobie wyobrazić taką sytuację, zwłaszcza że w razie wystąpienia choroby pracować się po prostu nie da. MM / POLEMI.co.uk Fot.: / Shutterstock © Wszystkie prawa zastrzeżone. Całość jak i żadna część utworów na POLEMI.co.uk, nie może być rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i sposób bez zgody Redakcji POLEMI. |
Latarnia morska Pendeen - jedna z największych atrakcji turystycznych tego regionu Wielkiej Brytanii! |
|
|
|
|
|
|
|