Roboty Google będą patrolować i nadzorować uprawy |
Jedne z pierwszych scen filmu Interstellar bezpośrednio nawiązują do autonomicznych dronów patrolujących tereny farmy głównego bohatera. Wszystko wskazuje na to, że dogoniliśmy tę wizję przyszłości i doczekaliśmy się robotów, które owszem będą patrolować farmy, ale z zamiarem określenia optymalnego czasu na zbiory i poszukiwania szkodników lub chorób.
Z optymalizacją możecie również spotkać się w świecie hazardu, gdzie automaty hazardowe pomoże wam w zdobyciu cennego doświadczenia w wybranym przez was automacie slotowym. Wróćmy jednak do kwestii robotów od Google’a, w jaki sposób wpłynie to na rolnictwo i sytuację ekonomiczną w tym sektorze? Nadzorowanie upraw z wykorzystaniem gigantycznej mocy obliczeniowej firmy Google będzie miało pozytywny wpływ na kieszenie farmerów i może obniżyć ceny żywności. Na pewno z czasem farmer będzie mógł stworzyć dokładną cyfrową mapę swojego pola i dzięki temu wprowadzić większą ilość automatyzacji, a może nawet autonomiczne zbieranie plonów. Farmerzy muszą jednak uważać, żeby nie wpaść w pułapkę. Duże uzależnienie od technologii może również prowadzić do uzależnienia od licencji. Posiadając bardzo dobrze zautomatyzowane pole, bardzo ciężko będzie zrezygnować z wygody i oczywiście z szeregu innych rozwiązań, które mogą być od siebie zależne. Wyobraźmy sobie scenariusz, w którym każdy element takiej rolniczej układanki bazuje na innych licencjach. Koszt licencji na przykład autonomicznego kombajnu może z czasem zwiększyć się do takiej kwoty, której farmer nie będzie w stanie opłacić. Konsekwencją tego może być zamknięcie całej farmy. Brak zaawansowanej technologii na pewno daje dużą niezależność, ale na pewno nie może mierzyć się w wydajności z autonomicznymi systemami. Farm HackingWalka z licencjami i wielkimi kosztami serwisu oraz oprogramowania trwa już od jakiegoś czasu w świecie rolnictwa. Nie tak dawno mogliśmy usłyszeć o hackowaniu traktorów, dzięki czemu farmerzy mogli instalować do tych maszyn tańsze zamienniki uszkodzonych części. Brzmi to dosyć absurdalnie, ale do tego właśnie doprowadziła duża ilość elektroniki oraz brak odpowiednich regulacji. Zdesperowani farmerzy musieli zwrócić się o pomoc do hackerów, ponieważ czasem koszty serwisu zbliżały się cenowo do nowej maszyny.Powyższy przykład pokazał farmerom, że zawsze należy robić dobre rozpoznanie rynku i rozmawiać ze swoimi kolegami po fachu. Nie od dziś wiadomo, że firmy zarabiają naprawdę sporo pieniędzy na serwisie swoich produktów (wystarczy oddać po okresie gwarancyjnym samochód do ASO, żeby się o tym przekonać). Jedynym ratunkiem wydaje się oprogramowanie open source, pytanie tylko, czy producenci maszyn i autonomicznych robotów zezwolą na instalowanie dowolnego oprogramowania na ich maszynach. Bez wątpienia farmerzy będą musieli walczyć o to, żeby być jak najbardziej niezależni, ponieważ duża zależność od serwisu i dużych firm może być bardzo szkodliwa dla farmerów oraz całej ekonomii. W najbardziej pesymistycznym scenariuszu może się okazać, że dominujący na rynku producent stał się ofiarą ataku cybernetycznego, w związku z tym wyłączone zostaną prawie wszystkie farmy wykorzystujące maszyny tego producenta. Nie minęło tak dużo czasu od stworzenia malwarowego Stuxneta, dlatego też trzeba brać również taki scenariusz pod uwagę. Oprogramowanie oparte na otwartym źródle pozwala wszystkim na bieżąco monitorować zmiany oraz wyłapywać błędy. Dzięki temu farmerzy będą mogli spać spokojniej. Ponadto farmy korzystające z takiego oprogramowania nie będą potrzebowały centralnego serwera, w związku z tym duże ataki na pewno nie będą tak tragiczne w skutkach. © Wszystkie prawa zastrzeżone. Całość jak i żadna część utworów na POLEMI.co.uk, nie może być rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i sposób bez zgody Redakcji POLEMI.
ARTYKUŁ SPONSOROWANY - redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treści partnerów. Fot.: Materiały reklamodawcy |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|