Polityczne trzęsienie ziemi w Wielkiej Brytanii! |
Utworzony: sobota, 09 maja 2015 11:22 |
Zdecydowane zwycięstwo Partii konserwatywnej w wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii. Według ostatecznych danych ugrupowanie premiera Davida Camerona zdobyło 331 mandatów w liczącej 650 miejsc Izbie Reprezentantów. Ten wynik oznacza, że konserwatyści mają bezwzględną większość.
r e k l a m a
Zobacz także:
Zdecydowana wygrana Konserwatystów premiera Davida Camerona spowodowała polityczne trzęsienie ziemi na Wyspach. Zmusiła do rezygnacji trzech liderów innych partii. Ed Miliband ustąpi ze stanowiska szefa Laburzystów, Nigel Farage zrezygnował z kierowania UKIP a Nick Clegg nie będzie już liderem Liberalnych Demokratów. Lider eurosceptyków Nigel Farage, który przegrał wybory we własnym okręgu narzeka na ordynację wyborczą. Jak podkreślał, przy niemal 4 milionach głosów na UKIP jego ugrupowanie zdobyło tylko 1 mandat. A Szkocka Partia Narodowa, na którą zagłosowało 1,5 miliona osób, zdobyła 56 miejsc w Izbie Gmin. David Cameron został przyjęty na audiencji u królowej Elżbiety II. Szef Konserwatystów, którzy wygrali wczorajsze wybory, ponownie otrzymał misję sformowania nowego rządu. Agencje podają pierwsze nazwiska członków nowego gabinetu. George Osborne ma odpowiadać za politykę finansową. Theresa May pokieruje ministerstwem odpowiedzialnym za sprawy wewnętrzne, a Philip Hammond pozostanie na stanowisku szefa dyplomacji. David Cameron premierem Wielkiej Brytanii Wynik brytyjskich wyborów powszechnych zaskoczył obserwatorów, którzy tygodniami przepowiadali sytuacje patową - trudności ze skompletowaniem większości i montowaniem koalicji w Izbie Gmin. Przewidywano nawet sojusz wszystkich partii lewicy, aby odciąć konserwatywnemu premierowi Cameronowi powrót na Downing Street. Konserwatyści zdobyli jednak ponad połowę mandatów i David Cameron mógł wczesnym popołudniem oznajmić na Downing Street: "Byłem właśnie u Jej Królewskiej Mości i utworzę teraz większościowy rząd konserwatywny." Wieczorem potwierdził stanowiska swoich wypróbowanych ministrów, w tym kanclerza skarbu, George'a Osborne'a. Media uważają, że to na niego spadnie rola negocjowania ustępstw od Unii przed zapowiedzianym za dwa lata referendum na temat dalszego członkostwa. Tymczasem w Izbie Gmin pojawi się zupełnie nowa potężna siła - szkoccy nacjonaliści, którzy odebrali - głównie labourzystom - aż 50 mandatów w Szkocji. Wybory nie przyniosły podobnego sukcesu UKIP, który wprowadził do parlamentu tylko jednego posła. Zniszczyły też liberałów, którzy z ponad 50 zachowali zaledwie ośmiu. Do dymisji podali się liderzy aż trzech partii - UKIP, liberałów i labourzystów. Brytyjska prasa o konsekwencjach wyborów Brytyjska prasa rozpisuje się o wynikach wyborów. Lewicowa straszy konsekwencjami rządów Davida Camerona, prawicowa - świętuje sukces polityki rozsądku ekonomicznego, finansowego i socjalnego. "Cameron przyrzeka rządzić jednym narodem, jednym krajem, w interesie wszystkich" - zapewnia w nagłówku na pierwszej stronie prawicowy "Daily Telegraph", a w innym przyznaje: "Dyscyplina, skupienie, bezwzględność - tak wygrali Konserwatyści". W "Timesie" - redaktor polityczny Francis Elliot pisze, że David Cameron musi się pospieszyć z legislacją dotyczącą referendum unijnego, zapowiedzianego na 2017 rok. Jego zdaniem najbardziej niebezpieczne pole minowe to warunki reformy Unii, jaką chce przedtem wynegocjować Cameron. Premier ma też przed sobą dalszy etap reformy świadczeń społecznych i dalsze cięcia budżetowe. Musi znaleźć pieniądze na składane w ostatniej chwili przedwyborcze obietnice podatkowe. Wreszcie - przypomina Francis Eliot w "Timesie" - musi także spełnić obietnicę większej autonomii dla wszystkich krajów wchodzących w skład Zjednoczonego Królestwa. Eliot zauważa przy tym, że Szkocka Partia Narodowa zamiast tylko krytykować będzie musiała odtąd wziąć na siebie ściąganie podatków i zarządzanie budżetem. Prasa lewicowa wiele miejsca poświęca też przyczynom klęski Partii Pracy i wnioskom jakie z niej płyną na przyszłość. W powyborczej analizie w lewicowym "Guardianie" Patrick Wintour zwraca uwagę na trzy elementy przegranej: słabe przywództwo Eda Milibanda, obawy przed dalszym zadłużeniem przez niego kraju i na Szkotów. Sami Labourzyści, co zrozumiałe, koncentrują się na tym ostatnim czynniku zewnętrznym swojej klęski. Mówią o cynicznym wykończeniu swojej partii przez liderkę SNP /Szkocka Partia Narodowa/ Nicolę Sturgeon, która chciała uzyskać kontrolę nie tylko nad Szkocją, ale i Anglią, gdyby uzależniła od swego poparcia chwiejny rząd Partii Pracy. Część Labourzystów uważa jednak, że przyczyną wyborczej porażki było odejście przez Eda Milibanda od formuły New Labour, która dała trzy zwycięstwa Tony'emu Blairowi. Nowa Partia Pracy wygrywała dzięki polityce skierowanej na klasy średnie, na ich aspiracje, korzystającej z kapitalizmu, a nie walczącej z nim "Musimy mówić o tworzeniu majątku, a nie tylko o jego dzieleniu" - powiedział "Guardianowi" jeden z ministrów w labourzystowskim gabinecie cieni. KC / POLEMI.co.uk | IAR Fot.: pcruciatti / Shutterstock © Wszystkie prawa zastrzeżone. Całość jak i żadna część utworów na POLEMI.co.uk, nie może być rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i sposób bez zgody Redakcji POLEMI.
Dołącz do POLEMI na facebooku i BĄDŹ NA BIEŻĄCO! |
|
|
|
|
|
|
|
|
Polska obsługa prawna w Szkocji Dallas McMillan jest renomowaną firmą adwokacką w centrum Glasgow,... |