Największy KOSZMAR rodzin imigrantów trwa! Odbierane siłą dzieci urzędy umieszczają w muzułmańskich domach – dramatyczna ucieczka rodziców do Polski i błaganie o pomoc! |
Utworzony: poniedziałek, 04 listopada 2019 07:18 |
Największy koszmar rodzin imigrantów trwa. Dzieci przez urzędy odbierane są siłą, często bez skrupułów i bezpodstawnie. Po dramatycznej ucieczce do Polski i niejednokrotnie porywaniu własnych dzieci rodzice szukają pomocy u polskich władz i czasami się to udaje.
r e k l a m a
Zobacz także:
O sprawie informowaliśmy wcześniej w tym roku. Szczegóły można przeczytać tutaj: DRAMAT rodziców - urzędnicy na siłę i bez żadnych skrupułów odbierają im dzieci! Rodzice muszą uciekać do Polski, by szukać pomocy! i tutaj: oraz tutaj: HORROR rodziny imigrantów! Ojciec wykrada własne dzieci z muzułmańskiej rodziny zastępczej i ucieka do Polski! Za każdym razem było o niej bardzo głośno w polskich mediach. Za zbiegłym mężczyzną wydano Europejski Nakaz Aresztowania. Historia ma właśnie swój ciąg dalszy i to z happy endem. Jak czytamy na Interii: „Polski sąd nie zgodził się na wydanie Lisowa”. Na to od początku liczył pełnomocnik Rosjanina, gdy ten przedostał się do kraju i został zatrzymany przez Straż Graniczną. Ojciec tłumaczył polskim służbom, że wywiózł dzieci ze Szwecji, bo tamtejsza opieka socjalna we wrześniu 2017 roku odebrała mu córeczki i umieściła w muzułmańskiej, imigranckiej rodzinie zastępczej. Powodem odebrania mu dzieci był fakt, że jego żona w 2014 roku zachorowała na schizofrenię. Lisowowi przyznano cotygodniowe 6-godzinne widzenia z dziećmi. Rosjanin nie mógł się z tym pogodzić, więc zdecydował się na desperacki krok i porwał dzieci. Mężczyzna ubiegał się o azyl w Polsce, który nie został mu przyznany, ponieważ uznano, że ma prawo powrotu do kraju pochodzenia. Sąd jednocześnie oddalił żądania szwedzkich władz o wydanie Lisowa argumentując to naruszeniem wolności, prawa człowieka i obywatela podkreślają, że istnieje obawa, iż szwedzkie władze łamią te prawa. „Jestem zadowolony, że w końcu nastąpił ten dzień, na który czekaliśmy, że możemy wrócić do domu” – powiedział mężczyzna wdzięczny za pomoc w uratowaniu rodziny. „Chciałem podziękować wszystkim, którzy nam pomogli, którzy nas wspierali w tej trudnej dla naszej rodziny sytuacji. Szczególnie władzom, (...) które nie pozwoliły na rozłączenie naszej rodziny” – czytamy w artykule na Interii. Rosjanin liczy teraz na to, że do Rosji uda się także ściągnąć jego żonę, która wciąż przebywa w Szwecji. To nie pierwsza taka sprawa, że do Polski z krajów Skandynawskich, Niemiec czy Wielkiej Brytanii uciekają rodziny w obawie o dobro swoich dzieci. Dwa lata temu głośno było o Silje Garmo i jej córce Eiry, które szukały bezpiecznego schronienia przed norweskim urzędem do spraw opieki nad dziećmi zwanym Barnevernet (BV). Silje nie jest pierwszą kobietą uciekającą z Norwegii do Polski. Tuż po niej o pomoc poprosiły też inne osoby. Polskie media donoszą, że sprawa zabierania dzieci przez norweskie władze jest nagminna, jednak zazwyczaj dotyczy kobiet ubogich, imigrantów, czy też osób pochodzących z „nizin społecznych”. Z danych wynika jednak, że Silje jest wykształcona i całkiem dobrze zna się na prawie i realiach. Bardzo głośno było także o sprawie polskich matek imigrantek, którym siłą i bezpodstawnie przez urzędy odbierane są pociechy. W 2017 roku doszło do tego kolejny raz. Polki z Niemiec wciąż walczą o swoje dzieci przy pomocy Stowarzyszenie Rodziców Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech, które apeluje do polskich władz o pomoc. Niektórym dzieci są odbierane chociażby z tak błahego powodu, jak znajomość tylko języka polskiego. Wszystko przez Jugendamt, który działa w Niemczech i Austrii i jest Polakom znany z bezprawnego odbierania dzieci w przypadku jakichkolwiek konfliktów w rodzinie, rozwodu, utraty pracy, a nawet z powodu donosu (w Norwegii analogicznie działa Barnevernet). Dzieci są umieszczanie w rodzinach zastępczych i germanizowane. Jak informuje serwis Wirtualna Polonia, tylko w 2014 roku urząd zabrał z różnych rodzin 48500 dzieci. Jugendamt znany jest z nadużywania swoich kompetencji. Często zabrania Polakom rozmów w języku polskim z dziećmi. Wielka Brytania również nie pozostaje wolna a takich działań. Tylko w 2017 roku, w efekcie postępowań urzędów społecznych, do rodzin zastępczych trafiło 115 polskich dzieci, rok wcześniej – 252. Jest to najwyższy odsetek na tle innych państw Unii. Dla porównania - w ubiegłym roku, w Irlandii w rodzinach zastępczych umieszczono pięcioro polskich dzieci, w Belgii – troje, w Holandii – 33. W Wielkiej Brytanii decyzję o odebraniu rodzicom dziecka podejmuje sąd. Organ na proces decyzyjny ma pół roku. W postępowaniu uczestniczą rodzice, którzy otrzymują za darmo adwokata, a także dziecko, które ma kuratora, oraz opieka społeczna i przedstawiciele polskiego konsulatu. Podczas postępowania badane są zdolności rodzicielskie, prognozy na zmianę, warunki życiowe, psychologiczne. 'To nie jest sąd kapturowy, ale interesuje go wyłącznie dobro dziecka' – tłumaczy Gajewski. W związku z tym, że w Anglii nie ma pogotowia opiekuńczego ani domów dziecka, tylko tzw. rodziny zastępcze (foster carers). Dziecko jest pod opieką takiej rodziny aż do osiągnięcia pełnoletności. Teoretycznie, dziecko mogłoby trafić do rodziny zastępczej w Polsce, np. dziadków czy wujostwa. Jednak faktycznie, jak podkreślają eksperci, tak się nie dzieje, ponieważ polskie władze nie współpracują z brytyjskimi sądami. Victoria Kozaczkiewicz / POLEMI.co.uk Fot.: ChameleonsEye / Shutterstock © Wszystkie prawa zastrzeżone. Całość jak i żadna część utworów na POLEMI.co.uk, nie może być rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i sposób bez zgody Redakcji POLEMI.
Dołącz do POLEMI na facebooku i BĄDŹ NA BIEŻĄCO! |
|
|
| A JEDNAK - rząd Wielkiej Brytanii PRZEKROCZYŁ GRANICE! Ludzie masowo podpisują petycję o NOWE WYBORY! |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| Nikiszowiec w Katowicach – dzielnica z innego świata! Takich rzeczy dzisiaj nie zobaczysz nigdzie na świecie! |
|
|
|
|
|
|