Szokująca historia Polaka, który zdecydował się na powrót do Polski z UK! Przeczytajcie KU PRZESTRODZE – Was też może to czekać! |
Utworzony: czwartek, 07 marca 2019 20:34 |
Pewien polski portal udostępnił szokującą historię Polaka, który zdecydował się na powrót do ojczyzny. I warto ją przeczytać, choćby ku przestrodze, bo podobna historia spotkać może przecież każdego z nas.
r e k l a m a
Zobacz także:
Do Polski wrócił z prozaicznego powodu – tęsknił za krajem. Swoją decyzję o powrocie do Polski podjął pod koniec ubiegłego roku. Wtedy też zaczęły się schody. Polak postanowił znaleźć pracę. Pierwszą zaczął już w styczniu, jako kierowca ciężarówki. "Właściciel zaoferował mi 3,5 tys. zł, czyli 30 procent moich zarobków w Wielkiej Brytanii. Ale jestem u siebie, w Polsce, więc się zgodziłem. Wszystko fajnie, tylko nikt mi nie powiedział, że tak naprawdę praca trwa 16 godzin dziennie, a pasy kierowcy w samochodzie są niesprawne. Właściwie w ogóle ich nie było. Po jednym dniu zrezygnowałem" – relacjonuje Polak. 40-latek znalazł kolejne ogłoszenie. "To samo. Pasy kierowcy nie działają. Wynagrodzenie 3,5 tys. zł. Odpuściłem". Chciał jednak zostać w Polsce i robił wszystko, co w jego mocy, żeby po raz kolejny nie wracać na Wyspy. W końcu trafi na ogłoszenie, które wydawało się naprawdę sensowne. "Pracodawca przedstawia mi warunki pracy. 5 tys. zł netto, transport kontenerów do Grudziądza. Instruuje mnie jak używać specjalnego przyrządu działającego jak magnes, by oszukać tachometr, który mierzy czas pracy kierowcy. Gdy widzi moje zdziwienie, przekonuje, że to normalna procedura i każdy tak robi". Mężczyzna miał pracować 12 godzin dziennie, okazało się jednak, że pracować ma 16. Poinformował więc pracodawcę, że nie jest zainteresowany tak długim dniem pracy. Nie chciał też używać "magnesu". Zgodził się jednak na jeszcze jeden dzień pracy, żeby pracodawca mógł znaleźć zastępstwo. "Na koniec drugiego dnia pracy zapytałem o umowę i o wysokość mojego wynagrodzenia za dwa dni. Szef obiecał mi 500 zł. Następnego dnia przełożony odmówił podpisania jakiejkolwiek umowy i wypłacenia pensji. Wysłałem mu wiadomość, że w związku z tym poinformuję Inspekcję Pracy oraz Inspekcję Transportu Drogowego". Pracodawca zaproponował mu spotkanie. "Na parkingu przedsiębiorca mówi mi, że powinna mi się stać krzywda za moje wiadomości i jestem [niecenzuralne słowo], a on człowiekiem pracy. Znów obiecuje, że zapłaci za kilka dni. Pieniędzy jednak nie dostaję" – wspomina mężczyzna. Co było dalej? Polak zawiadomił policję i Inspektorat. Nie zlikwidowało to jednak poczucia beznadziei. Pozostał także niesmak. "Kilkanaście lat poza granicami Polski sprawiło, że zapomniałem o tym, jak działa ta dzika gospodarka. W Polsce ludzie sobie nie pomagają. Panuje straszne chamstwo. Tu nie ma życia, tylko przeogromny stres i ludzka zawiść. Połowa ogłoszeń o pracę to oszustwa. Nie podpisuje się żadnych umów o pracę" – dodaje. Sprawa jest przykra i daje do myślenia. Sami oceńcie, czy w świetle takich informacji do Polski wracać warto. Marcin Majchrzak / POLEMI.co.uk Fot.: Bartolomiej Pietrzyk / Shutterstock © Wszystkie prawa zastrzeżone. Całość jak i żadna część utworów na POLEMI.co.uk, nie może być rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i sposób bez zgody Redakcji POLEMI.
Dołącz do POLEMI na facebooku i BĄDŹ NA BIEŻĄCO! |
|
|
|
|
|
|
|
|