Podpisałaś/eś ostatnio jakieś dokumenty w pracy? Twój pracodawca może je wykorzystać do... |
Pracodawcy i ich firmy ubezpieczeniowe często bardzo stanowczo odrzucają roszczenia odszkodowań i przedstawiają dokumentacje (często podpisaną przez pracownika bez pełnego zrozumienia dokumentu podpisywanego). Według nich takie dokumentacje udowadniają, że system pracy był bezpieczny, a pracownicy byli odpowiednio przeszkoleni, wszelkie wypadki są natomiast wyłączną winą pracownika. Poniżej przedstawiamy prawdziwą historię i efekt działania prawników z kancelarii Dallas McMillan.
Pan B. z Glasgow doznał urazu pracując jako operator maszyn w magazynie swojego pracodawcy. Obsługiwał on panel sterowniczy wózka widłowego, poruszającego się po zamontowanych w podłożu szynach. Kabina wózka (z operatorem w środku) mogła być podniesiona na maksymalną, zaprogramowaną wcześniej wysokość, tak by w razie potrzeby dosięgnąć znajdujących się na wysokościach półek. W czasie gdy doszło do wypadku, Pan B. musiał dotrzeć do najwyższego poziomu półek i manualnie zmienił zaprogramowaną wcześniej wysokość kabiny. Po uniesieniu się w kabinie na wymaganą wysokość i zostawieniu w kartonie wyznaczonych rzeczy, Pan B. musiał cofnąć wózek aby dostać się do innego kartonu znajdującego się na innej półce na tej samej wysokości. Zamiast najpierw obniżyć kabinę i siebie, Pan B. cofnął wózkiem z kabiną cały czas znajdującą się na wysokości. Niestety kabina uderzyła o jeden z rurociągów, którego Pan B. cofając się nie zauważył. Spowodowało to przewrócenie się całego wózka i kabiny na podłoże. Szczęśliwie Pan B. nie doznał poważnych obrażeń poza złamanym palcem i potłuczoną noga. Jego pracodawcy wysunięto roszczenie na podstawie tego, że nie przeszkolił i nie poinstruował Pana B, ani nie ustanowił i nie utrzymywał bezpiecznego systemu pracy. Stanowczo bronił tego ubezpieczyciel, który sporządził znaczną ilość dokumentacji szkoleniowej i twierdził, że Pan B. został w pełni przeszkolony i poinstruowany w zakresie obsługi wózka, nie powinien był przekroczyć ustalonego limitu maksymalnej wysokości kabiny wózka, nie powinien był cofać bez obniżenia kabiny poniżej ustawionej maksymalnej wysokości, a także powinien był odpowiednio patrzeć za siebie, zauważyć rurociąg i uniknąć uderzania o niego podniesioną kabiną. Zostało to poparte dowodami oficera szkoleniowego firmy. Po długich śledztwach i rozmowach z ubezpieczycielami, ubezpieczyciele ostatecznie przyznali, ze szkolenie nie było tak dokładne, jak powinno być, że praktyki pracy nie w pełni odpowiadały metodom określonym w dokumentacji szkoleniowej, a system pracy nie był wystarczająco bezpieczny i solidny. Ubezpieczyciele jednak mocno argumentowali, że Pan B. był częściowo odpowiedzialny za wypadek, domagając się odliczenia w wysokości 25% za zaniedbanie częściowe. Toczyła się dalsza dyskusja i negocjacje w kwestii winy częściowej. Ostatecznie ubezpieczyciele niechętnie zaakceptowali przyjecie potracenia w wysokości 10%. Biorąc pod uwagę, ze Pan B. manualnie zmienił oprogramowanie systemu, nie obniżył kabiny przed rozpoczęciem cofania i nie zauważył rurociągu umieszczonego za wózkiem, byliśmy zadowoleni, że jego winę udało się ograniczyć do tylko 10%. W międzyczasie Pan B. wyzdrowiał po odniesionych obrażeniach i wrócił do pełnej pracy w ciągu kilku miesięcy. Udało nam się odzyskać pełne odszkodowanie nie tylko za obrażenia, ale także za utratę zarobków, z zastrzeżeniem jedynie uzgodnionego 10% potracenia. Uwagi prawne:Pracodawcy i ich firmy ubezpieczeniowe często bardzo stanowczo odrzucają roszczenia odszkodowań i przedstawiają dokumentacje (często podpisaną przez pracownika bez pełnego zrozumienia dokumentu podpisywanego), wspierana przez supervisorow i managerow. Według nich takie dokumentacje udowadniają, że system pracy był bezpieczny, a pracownicy byli odpowiednio przeszkoleni, wszelkie wypadki są natomiast wyłączną winą pracownika.Podobnie jak w przypadku Pana B., w większości roszczeń można znaleźć ostrożne argumenty, które analizując dokumenty bardzo szczegółowo i tak udowodnią, że system pracy nie był bezpieczny, a instrukcje wydane pracowaniom niewystarczające. Od czasu wejścia w życie ustawy rządowej w 2013 r., przepisy niestety się zmieniły. W wielu przypadkach ułatwiło to pracodawcom i ubezpieczycielom sprzeciwienie się roszczeniom z tytułu obrażeń ciała. Oznacza to, że poszkodowany musi do prowadzenia roszczenia wynająć specjalistycznych prawników takich jak Dallas McMillan, którzy mają ogromny poziom wiedzy i doświadczenia potrzebnego do zapewnienia wygrania spraw o odszkodowanie. Zobacz inne przykłady spraw:
Przeczytaj ważne informacje na temat odszkodowań w Szkocji:
© Wszystkie prawa zastrzeżone. Całość jak i żadna część utworów na POLEMI.co.uk, nie może być rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i sposób bez zgody Redakcji POLEMI.
ARTYKUŁ SPONSOROWANY Fot.: Shutterstock |
| Wielka Brytania zamyka ważny program rządowy, który działał od 13 lat! Przez ten czas skorzystało z niego ponad milion osób! |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|