SZOKUJĄCA sprawa na linii PL – UK! Brytyjski sąd nakazał natychmiastowy powrót do UK Polki i jej 6-letniego dziecka – kobieta wyjechała, bo ZAKAZANO jej mówić w języku polskim! |
Utworzony: środa, 22 stycznia 2020 10:03 |
Szokująca sprawa na linii Polska – Wielka Brytania trwa. Brytyjski sąd nakazał natychmiastowy powrót do kraju Polce i jej 6-letniej córce. Kobieta wyjechała z Wysp, bo zabroniono jej mówić w języku polskim, ojciec dziecka zakazał kontaktów z rodziną i to nawet nie jest wszystko. Nikt nie chciał słuchać, gdy mówiła, że dzieje się krzywda – teraz Brytyjczyk terroryzuje polskie służby chcąc odzyskać dziecko za wszelką cenę.
r e k l a m a
Zobacz także:
Jak sam stwierdził, ta wiadomość diametralnie zmieniła jego życie i spowodowała wiele stresu, oraz że popadł w lęki i kłopoty finansowe. Teraz Brytyjczyk z obawy o dobro swojego dziecka zwrócił się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ponieważ Polka nie zastosowała się do zakazu Peterborough Family Court z sierpnia 2013 o zakazie wywozu dziecka z Wielkiej Brytanii. W ten sposób sytuację przedstawiają brytyjskie media. Prawda jest też taka, że o ten zakaz (prohibited steps order) sam się postarał mimo tego, że zachował pełnię praw rodzicielskich (choć dziecko prawnie miało mieszkać z matką). Z kolei w polskich mediach, między innymi w serwisie Wiadomości Piotrków Trybunalski, przeczytamy, że Polka, projektantka ogrodów, była w sądzie i powiedziała, że zdecydowała o wyjeździe z kraju, ponieważ straciła na Wyspach dom, który wynajmowała, a ojciec dziecka nie płacił alimentów. Wcześniej mężczyzna wykorzystywał ją emocjonalnie i finansowo, bo nie zarabiał, zabraniał mówić po polsku i kontaktować się z rodziną, w końcu w 2016 roku wyprowadził się do innej kobiety, z którą założył nową rodzinę. W efekcie Polka trafiła do socjalnego domu samotnej matki i tam już nie wytrzymała – wtedy zdecydowała się wyjechać Family Division of the High Court nakazał natychmiastowe sprowadzenie dziewczynki do kraju – bezskutecznie. 56-letni mężczyzna, wykładowca na uczelni, który pochodzi z Essex, obwinia o nieskuteczność polską policję, która ma odmawiać wykonania nakazu sądu tłumacząc się tym, że nie jest to sprawa karna. Brytyjskie media nie poinformowały również o tym, że Polka wielokrotnie zgłasza się do sądu, aby uzyskać zgodę na wyjazd z Wysp, do Polski, gdzie rodzina obiecała jej pomóc, budując już nawet dla niej dom i załatwiając nową pracę, która nie obciąży jej zdrowotnie (kobieta cierpi z powodu bólu kręgosłupa). W Wiadomościach PK czytamy: „Zwróciłam się też o pomoc do różnych angielskich instytucji odpowiedzialnych za ochronę dzieci, ale moje prośby były zbywane. Sama sprawa sądowa dotycząca relokacji była też bolesnym doświadczeniem, bo moje zeznania były ignorowane, a pracownica CAFCAS, wyznaczona do wydania opinii, wzięła pod uwagę tylko nacechowane stereo¬typami o Polsce i pełne kłamstw zeznania mojego byłego partnera. To, że w Polsce czeka nas lepsze życie, dla sądu nie miało znaczenia”. W lutym zeszłego roku Brytyjczyk uzyskał nakaz sądowy również w polskim sądzie, dokładnie Łódzkim Sądzie Rejonowym, jednak okazuje się, że dla niego matka z córką dosłownie rozpłynęły się w powietrzu. Ostatnie znane mu miejsce pobytu było w polsko-angielskim przedszkolu w Piotrkowie Trybunalskim. Wszystko zaczęło się w sierpniu 2018 roku. Polka mieszkała na Wyspach od 18 lat. Teraz Brytyjczyk oskarża Foreign and Commonwealth Office (FCO) o wywieranie zbyt słabej presji na polskie władze. Mężczyzna pragnie powrotu swojego dziecka do kraju, gdzie się urodziło i uczęszczało do szkoły. Napisał już listy do premiera Borisa Johnsona, Dominica Raaba (MSZ), Roberta Bucklanda (minister sprawiedliwości), jednak zgodnie ze stanem jego wiedzy, wszystkie sprawy przekazywane są do Brytyjskiej Ambasady w Polsce, a ta niewiele może zrobić. Rzecznik FCO powiedział, że wspierają Brytyjczyka jak mogą, jednak mężczyzna uważa, że brytyjski rząd zawodzi po raz kolejny w sprawie, w której ojciec traktowany jest inaczej, niż matka. Niemniej jednak rozpatrywane jest w kategorii „dobra ojca”, który żąda powrotu dziecka, a nie „dobra dziecka”, które mogłoby ucierpieć na powrocie do Anglii. Wiadomo, że sprawą Polki zajmują się prawnicy, złożona została apelacja do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, a samą sprawą zainteresował się nawet Rzecznik Praw Obywatelskich i Rzecznik Praw Dziecka. Prawnicy mają już materiały dowodowe, które może przekonać sąd, że powrót dziecka do Anglii zadziała na jego szkodę. Sprawa ma być rozpatrywana w ramach ustawy chroniącej polskie dzieci. Victoria Kozaczkiewicz / POLEMI.co.uk Fot.: danielo / Shutterstock © Wszystkie prawa zastrzeżone. Całość jak i żadna część utworów na POLEMI.co.uk, nie może być rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i sposób bez zgody Redakcji POLEMI.
Dołącz do POLEMI na facebooku i BĄDŹ NA BIEŻĄCO! |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|